Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Zestaw kryzysowy

Bez komentarza...

Byle do przodu!!!

Muszę głośno wyrazić swoje niezadowolenie spowodowane faktem, iż w Polsce jest taka piękna pogoda. W wiadomościach ciągle pokazują, jak to słońce pięknie świeci, jak ludzie opalają się nad Wisłą i jeszcze ci wszyscy grillowicze. A tutaj co? A  tutaj tak, jak widać za oknem, deszcz, wiatr, zimno i jeszcze następny tydzień ma być dokładnie taki sam.  Aż się z domu nie chce wychodzić. Dzisiaj rano bardzo się ucieszyłam, że nie musiałam iść do pracy i mogłam zostać w łóżku tak długo, jak miałam  na to ochotę. Do 10:30 dokładnie :-) Pogoda pogodą, a ja mam tutaj ważniejsze sprawy na głowie. Otóż w czwartek wieczorem postanowiłam wykazać się wyrozumiałością i poinformować swoją szefową o tym, że odchodzę. Pół nocy nie spałam, bo się zastanawiałam jak to powiedzieć, żeby dobrze zabrzmiało. I tak w piątek obwieściłam "dobrą" nowinę. A ona, jakby nigdy nic, ok. "No tak, gdyby mój Brian był w Szkocji to też bym do niego pojechała." I taka to z nią gadka. Wszystko tylko o

Jak ja nie śpię, nikt nie śpi!

Dwa ostatnie dni spędziłam na kursie w Londynie i najbardziej poszkodowany z tego powodu był Tobiasz oczywiście. Ten zwierzak po prostu nie lubi zostawać w domu sam. A niestety w związku z tymi wyjazdami byłam nieobecna przez prawie 12godzin. Mój kotek nie pozostał mi dłużny... Gdy tylko usiadłam zmęczona na sofie z nadzieją, że uda mi się spokojnie zjeść obiad, on od razu zaczął wskakiwać na telewizor, regał albo gryźć kable od anteny. I tak w kółko. Nie dał mi wyboru i musiałam zamknąć go na przedpokoju, żeby móc dokończyć swój makaron i trochę odpocząć. Noc nie była lepsza. Położyliśmy się spać ok 2200, a o 0057 dziecko zgłodniało i trzeba było zejść nakarmić. Zwyczajem naszym jest, że po "śniadanku" łóżeczko ląduje na przedpokoju, a ja mam sypialnie tylko dla siebie. Tej nocy jednak nie na tak długo, jakbym sobie tego życzyła. 0514, to o tej właśnie godzinie rozległo się drapanie do mych drzwi. Pomyślałam podrapie i mu się znudzi. Niestety... Do drapania dołączyło się mia

Dół z powodu doła...

Pogoda na dworze jest po prostu okropna!!! Nie dość, że jest zimno i wietrznie to na dodatek leje deszcz. Aż wszystkiego się odechciewa... Dzisiaj po powrocie z pracy przed domem zastał mnie duży niebieski znak "TO LET" i teraz jak na niego patrzę cała ta nasza przeprowadzka jakoś bardziej zaczyna docierać mi do zmysłów. Musze się w końcu zebrać w sobie i powoli zacząć załatwiać wszystkie sprawy z tym związane, bo jak to mówią, lepiej za wcześnie niż za późno. Tylko ta pogoda mogłaby się troszeczkę poprawić. Rozmawiałam dzisiaj z mężem i czuje się coraz lepiej. Nawet udaje mu się grzecznie leżeć w łóżku, co w jego przypadku to jest raczej trudne, bo mąż mój to taka typowa wiercipięta, co to w miejscu nie może wysiedzieć. Podobno poprawił mu się apetyt więc pewnie szybciutko odrobi to, co stracił w ostatnich miesiącach. Powiedział mi też wraca mu dobry nastrój, bo ostatnio,uwaga tutaj cytat "miał dola dlatego, że miał doła". A teraz nie dość, że wraca do zdrowia, t

Galeria

Dla tych, którzy już przebrnęli przez zdjęcie w poprzednim poście, coś na umilenie życia :-) Kabanosek Czy te oczy mogą kłamać... Tobi i tygrys w jednym spali domku.

"Dżem truskawkowy..."

Kolejny dzień za mną. Teraz moje myśli niemal w całości pochłania planowanie, jakby tu sobie mieszkanie urządzić. Mam już nawet kilka pomysłów, ale wszystko wyjdzie w praktyce. Oczywiście trzeba będzie pójść na kompromisy dotyczące sumy jaką przeznaczymy na remont. Z jednej strony chciałabym zrobić to swoje mieszkanie na cacy, z drugiej jednak strony w mieszkaniu da się mieszkać, a bez samochodu ciężko będzie chociażby do mamy na weekend pojechać... Wszystko wyjdzie w praniu. Na szczęście mamy jeszcze cały czerwiec po powrocie na planowanie i bieganie po sklepach, a to dlatego że do tego czasu nasze mieszkanie jest wynajmowane czwórce studentom. Tak swoją drogą to ja nie wiem, jak się tam wszyscy na kupie mieszczą. To zaledwie dwa pokoje z kuchnią. No ale skoro im się udaje to i my jakoś sobie poradzimy. Oj będzie mi ogrodu brakować, ale czy czegoś jeszcze? Niech pomyślę ... i to by chyba było na tyle. A ogród zawsze można zastąpić wypadem nad jezioro :-) a na grilla można wpaść do te

Kastracja, przepuklina i wino

No to jestem. Te dwa ostatnie dni dały mi nieźle w kość, zwłaszcza wczorajszy... Kot Tobiasz Kot Tobiasz Zacznę jednak od początku. W czwartek rano zadzwoniłam do weterynarza, żeby się upewnić, że Tobiasz jest cały i zdrowy, i że jakoś przetrwał tą noc poza domem. Pani na recepcji zapewniła mnie, iż mój kot ma się świetnie. Sprawdzili czy nie ma żadnych przeciwwskazań do zabiegu i w zasadzie był już gotowy. Troszeczkę mi ulżyło, ale i tak nie mogłam się doczekać końca pracy. O 1300 pojechałam prosto do weterynarza, cała w nerwach czy aby na pewno wszystko poszło dobrze. Gdy pielęgniarka wyniosła mi mojego Potworka, był już w pełni obudzony. Na mój widok zamiauczał z radości i zaczął się przytulać do torby, a jak odsunęłam zamek od razu się do mnie przytulił. Kocha mnie ten mój kotek :-) Po powrocie do domu, Tobiasz od razu pobiegł na górę sprawdzić, czy aby na pewno jest u siebie i czy wszystko jest na swoim miejscu. Powiem Wam szczerze, że jak kilkanaście lat temu kastrowali

Nocne podjadanie

Nie ma to jak talerz carbonary o 10tej w nocy. Ale po przejsciach dwoch ostatnich dni uznalam, ze mi sie po prostu nalezy. O tym wszystkim opowiem jutro, bo dzisiaj to juz tylko do spania...

Samotnosc w pustym domu

Zawiozlam mojego Dziobaska do weterynarza. Smutno mi jest, ale co zrobic. Pani mi obiecala, ze w razie jakby cos bylo nie tak, zadzwoni do mnie z samego rana. Z dobrych wiadomosci to to, ze wsadzili go do duzej klatki. Dzisiaj w nocy jest jedynym nocujacym kotkiem wiec nie spotka zadnego nieprzyjemnego kocura w klatce obok. A dla umilenia atmosfery spryskaja jego klatke takim specjalnym sprayem, ktory uspokaja kotki. Jutro mam zadzwonic ok 1400 i jezeli bedzie juz po wszystkim bede mogla zabrac Tobiasza do domu. Biedny ten moj kotek... Obiecalam pani weterynarz, ze jej jutro ciasteczka przyniose, co dalo jej wieksza motywacje do odpowiedniej troski o moje malenstwo. Przeciez nigdy nie ma nic za darmo... Maz juz torbe spakowal i tez jest gotowy do drogi. Dobrze, ze piezamy nie zapomnial, bo by musial spac w jednej z tych szpitalych koszul z gola pupa. Przynajmniej pielegniarki mialyby na co popatrzec ;-) A teraz ide spac. Brakuje mi "dobranoc kochanie" i bez "miauuu&q

Przed rozstaniem

Połączenie z internetem zajęło mi dobre dwadzieścia minut. Dwa razy restartowałam komputer, aż w końcu zeszłam na dół i zrestartowałam ruter. No i działa :-) Te nowe technologie czasami są strasznie denerwujące! Dzisiaj rano przeżyłam kryzys. Wstałam, jak to na mnie przystało o 0300, wyszykowałam się, a w drodze do pracy prawie zasnęłam za kierownicą. W końcu każdy ma jakieś granice wytrzymałości jeżeli chodzi o poranno-nocne wstawanie. Moja chyba właśnie nadeszła. Cieszę się tym bardziej, iż moja "cudowna" p.manager w najbliższych trzech tygodniach przydzieliła mi prawie same poranki. Hip hip hurrraaa :-( Pociesza mnie jedynie świadomość ilości czasu jaki mi pozostał w tej pracy :-)  Tak sobie wczoraj pomyślałam, miałam nic nie mówić w pracy o swoim wyjeździe, aż do ostatniego tygodnia. Tknięta jednak wyrzutami sumienia i tym, że nie lubię stawiać ludzi w niewygodnej sytuacji, postanowiłam poinformować moją szefową o swoich planach. Da jej to wystarczająco dużo czasu na zna

Kolejny dzień

Mijają dni jeden za drugim i tak naprawdę niewiele się między sobą różnią. Dzisiaj zaspałam do pracy, ale tylko troszeczkę. Budzik zadzwonił mi o 0515, a ja go wyłączyłam i przytuliłam głowę do poduszki, ale tak tylko na chwileczkę. Gdy otworzyłam oczy okazało się, że jest 0600. Na szczęście udało mi się wyrobić i wpadłam do pracy o 0705, niestety bez śniadania. I tak nie miałam w domu chleba więc mała strata... Mężowi zostały dwa dni i idzie do szpitala. Będzie musiał tam spędzić jedną noc przed operacją i jedną po. W sobotę powinien być już w domu cały i zdrowy. Trzymam kciuki za tego mojego "staruszka". Oby tylko wszystko poszło dobrze. Wystarczająco już się chłopina namęczył... Oj, nie mogę się już doczekać tej naszej przeprowadzki. Boję się strasznie, bo jeszcze tyle przede mną, pakowanie, pozbywanie się niepotrzebnych sprzętów, zamykanie wszystkich spraw. Trochę tego będzie, ale sam fakt, że wszystko to doprowadzi mnie do Polski daje mi siłę do działania :-) Skontak

Siedem tygodni

Dokladnie za siedem tygodni bede pakowac do samochodu swojego kota, meza i kila tych rzeczy, na ktorych mi zalezy. Za siedem tygodni wyrusze w 16 godzinna podroz do Polski. Bedzie to podroz powrotna po czterech latach zycia na emigracji. Nie moge sie doczekac !!! :-)))

Języczek

Czasami mu się zapomni i wystawi języczek ...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzkich linii lotniczych, których znakiem rozpoznawczym jest kolor niebieski i dźwięk trąbki zaraz po wylądowaniu. Klient

Paszport

Część 2 Nasz kot po szczepieniu i czipowaniu dostał w końcu to na co czekaliśmy. Jego pierwszy paszport!!! :-) A tak to wygląda... Gotowy do drogi... Toby przez "y", bo nasz kot to prawdziwy anglik ;-)

Uprowadzenie Tobiasza

Dzisiaj wolne !!! Pojechaliśmy z Tobiaszem do weterynarza. Musiałam mojego kotka zaszczepić przeciwko wściekliźnie. Prosty plan był taki, że dzisiaj robimy szczepionkę, a za tydzień podczas kastracji wszczepimy czipa. Tak żeby mniej go bolało. Niestety nic z tego nie wyszło. Bardzo miła pani weterynarz, bo w tym kraju chyba większość weterynarzy to kobiety. W Polsce zazwyczaj widzi się mężczyzn wykonujących ten zawód. Ale wracając do sedna. Otóż ta pani weterynarz powiedziała,że aby zaszczepić kotka przeciwko wściekliźnie, kotek musi mieć mikro czipa. W pierwszej chwili chciałam pięknie podziękować i wyjść, ale co było robić. Szczepionkę trzeba było zrobić... Przyszła druga pani i zabrała mi torbę z Tobim. Chciałam za nim biec, no bo jak to maja dzidzia bez mamy, z obcymi ludźmi. I tak był wystarczająco zestresowany. Niestety musiałam zostać w recepcji i napisać poprawnie nazwisko i imię Tobiego, bo dla nich to był Toby. Strasznie się o niego martwiłam. Gdy po 10 minutach nikt mi nie

Wielkanocna Niedziela

No i jak tam Swieta mijaja? Ja chcialabym z gory przeprosic za brak polskich znakow, ale jakos nie mam weny na uruchamianie komputera i pisze ten post na talefonie, ktory przy calej swej inteligencji, polskiej klawiatury nie posiada... W pracy na szczescie bylo znosnie i nawet klientom udzielil sie swiateczny nastroj. Niektorzy nawet sie usmiechali;-) Tylko nam, nieszczesnikom zmuszonym do pracy do smiechu nie bylo. Po powrocie do domu obdzwonilam wszystkich, ktorzy tego wymagali, tj. rodzicow i meza. A w Polsce snieg spadl na Wielkanoc!!! Dobrze, bo sloneczka bym nie zniosla... Chociaz tutaj pogoda wcale nie jest lepsza, zimno, deszcz pada i tylko spac sie chce. Na obiad odgrzalam sobie kotleta od mamy, oj dobrze, ze mam te zapasy, bo przynajmniej nie musze sie zastanawiac, co zjesc. Oczywiscie bez podzialu zywnosci sie nie obeszlo i Tobi wydebil ode mnie odrobinke ziemniaczkow. Po obiedzie polozylismy sie na chwile, ale w glowie mam tyle mysli, ze az sie spac odechciewa... A co

Różne znaczenia miaaauuu

Dzień 7 No i jutro minie tydzień od kiedy mąż wyjechał na leczenie. Jakoś dłuży mi się ten czas bez niego. Wracam do domu i nie mam z kim pogadać. Co prawda jest Tobi, ale on mi tylko "miaaauuu" odpowiada, a to "słowo" można różnie interpretować, w zależności od sytuacji. I tak dla przykładu czasami jest to "głodny jestem", kiedy indziej "daj mi jeść" lub "nie mam pusi w miseczce". W innych sytuacjach może to oznaczać "siusiu mi się chce", albo "oj, jak mnie pęcherz ciśnie", ewentualnie "kupka idzie". Wieczorami takie "miau" może równie mieć znaczenie "spać mi się chce, ale bez głaskanka nie zasnę". Rano, gdy szykuję się do pracy, mój kot miaucząc próbuje mi powiedzieć, "no weź, nie zostawiaj mnie znowu samego". Ogólnie rzecz biorąc jest to miauczenie bardzo samolubne i egoistyczne. No ale co zrobić? Tak go rozpuściłam to tak mam. A ja po powrocie do domu chciałabym z kimś

Smoczysko

Listopad 2011 Kwiecień 2012 Tak nasz Tobiasz urósł przez 5 miesięcy. Przywieźliśmy go do domu gdy skończył 6 tygodni. Taki był malutki, że ledwo było go widać w tym jego łóżeczku, a teraz... Smoczysko, czasami z niego wypada, jak się za mocno wyciągnie. Ale i tak nie ma lepszego miejsca do spania :-) A koty podobno rosną do półtora roku, ciekawe jak będzie wyglądał?

Lalala, wesoło mi

Wczoraj po pracy nie wytrzymałam i skusiłam się na buteleczkę różowego winka... A dzisiaj oczywiście żałowałam, normalne ;-) Tak czasami bywa, że człowiek musi sobie trochę nastrój poprawić. No a dzisiaj wolne miałam. Poranek rozpoczął się dla mnie wyjątkowo miło. Na razie nie będę zapeszać, ale szykuje się czas baaardzo dużych zmian :-) Nie, nie jestem w ciąży :-) Podjęliśmy z mężem ważną decyzję, wsparli nas w niej rodzice więc ja od wtorku przystępuję do działania i jak wszystko będzie dobrze za dwa miesiące będzie po wszystkim :-) Czasami tak jest, że trzeba się na coś zdecydować, a jedna decyzja zmienia całe nasze życie. Trzymajcie kciuki! A co do kota to rozsmakował się dzisiaj w jogurcie wiśniowym. Dziwne z niego zwierze. Ostatnio wyrywał mi z ręki czekoladę. Rozmawiałam nawet z weterynarzem o tym jego łakomstwie i podobno to nie jest normalne, żeby kot jadł czekoladę, a wręcz przeciwnie, może mu nawet zaszkodzić. Może nasz Tobiasz jest po prostu wyjątkowy... Nie potrafi so

Mleczko

"Mialem ja miseczke mleczka, ale pusta juz miseczka..."

Kocie brykanko

Dzień czwarty. I tak o wczoraj piszę dzisiaj. Dlaczego? A no dlatego, że wróciłam z pracy i pozbawiona ochoty do życia położyłam się spać. Nawet Mały chyba zrozumiał, że mama nie ma ochoty na zabawę i poszedł spać. A dzisiaj od rana znowu harce i zabawa. Ręce mam pogryzione, bo Tobiasz znalazł sobie nową rozrywkę i co rano rzuca się na mnie jak wściekły. Myślę, że jest zazdrosny, gdy rozmawiam z mężem przez telefon. Muszę się wtedy chować pod kołdrę, żeby się do mnie nie dobrał. Wbija mi wściekle pazury w rękę i gryzie jak oszalały. Nigdy tak nie miał, a teraz co rano taka akcja. Oby szybko mi przeszło, a jutro obetniemy pazurki i przynajmniej będzie mniej bolało ;-) Zaraz znowu muszę iść do pracy. Dobrze, że jutro wolne. Prosiłam szefową, żeby dała mi jeden wielkanocny dzień wolny, no to dała piątek, bo przecież to "Wielki Piątek". Najwyraźniej Anglicy mają  inne pojecie o dniach świątecznych niż my. Teraz będę wiedziała, że jak o coś proszę to muszę dokładnie sprecyzo

Dzień trzeci - ból glowy

Dzień trzeci. Dzisiejszy dzień minął mi bardzo szybko. Pospałam do ósmej, bo do pracy szłam na 12:00. Niestety obudziłam się ze strasznym bólem głowy, który skutecznie zrujnował całą moją satysfakcję z faktu, że nie musiałam się zrywać z łóżka wczesnym rankiem. Nie wiem skąd biorą się takie bóle, chociaż zaczynam je przypisywać ilości lat na metryce urodzenia, które nie ubłagalnie lecą w górę... Nigdy nie skarżyłam się na zbyt mocne bóle głowy, chyba że te wynikające ze spożycia zbyt dużej ilości alkoholu, no ale to to inna historia. Tutaj człowiek dobrze wie, na co się pisze i jest przygotowany na wszelkie okoliczności, w tym bóle różnego rodzaju. Moje bóle głowy pojawiają się znikąd, przychodzą niezapowiedziane. Tylko, że to nie jest taki zwyczajny ból głowy. Mój ból zaczyna się w okolicy czoła, stąd promieniuje do nosa, oczu i uszu. Dzisiaj to mnie nawet szczęka zaczynała boleć. A oczy miałam tak wrażliwe na światło, że musiałam okulary przeciwsłoneczne założyć, chociaż słońca to

Tulipany

Takie piękne tulipany rozkwitły w moim ogrodzie :-)

Dzień drugi i jajecznica ze szczypiorkiem

Dzień drugi mojej samotności minął mi bez większych rewelacji. Wstałam rano, poszłam do pracy, menedżerka mnie zdenerwowała, czyli normalny dzień. Momentami brakuje mi już nerwów do tej baby i z utęsknieniem czekam na dzień, kiedy będę mogła jej powiedzieć "good bye". Niestety jak na razie muszę znosić to, co zastaję codziennie w miejscu pracy. Na koniec i tak się dowiaduję, że zaniedbania do których dochodzi to tylko i wyłącznie nasza wina, a ona jest tylko człowiekiem i tak jak każdy ma prawo do błędów, do których zresztą rzadko potrafi się przyznać. No ale już taka jest i nikt tego nie zmieni. Klienci byli dzisiaj zaskakująco mili. Chyba widzieli, że nie mam siły i nawet nie sapali na mnie jak robiłam sobie kawę. Prawdopodobnie rozumieli moją potrzebę, w końcu była dopiera 5:30 rano, a ja pierwszą kawę piję w pracy. Co do kawy, to nie piłam jej prawie dwa lata. Jakoś tak wyszło. Kiedyś strasznie się zatrułam, do dzisiaj zresztą nie wiem czym, że było ze mną tak źle, że 

Z pamiętnika słomianej wdowy...

No i stało się. Mąż mnie zostawił!!! Na szczęście nie na zawsze, a tylko na troszeczkę. Trudno powiedzieć na ile dokładnie, ponieważ bilet zakupił w jedną stronę. Toteż data powrotu pozostaje zagadką. Ale nie myślcie sobie, że miał mnie dość i wyjechał. Zmusiła go do tego sytuacja... Niestety w życiu już tak bywa. Nigdy nie wiadomo, co jest komu pisane i czego jeszcze możemy się spodziewać. Mąż mój nie należy do ludzi leniwych, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę. Zawsze 200% normy, zero zwolnień, spóźnień. To po prostu nie w jego stylu. Myślę, że gdyby wiedział, jak na tym wyjdzie, pewnie by wyluzował. Ale kto wie, co przyniesie jutro. No i tak właśnie swoją ciężką pracą, mąż mój nabawił się problemów z kręgosłupem. Na początku niewiele robił sobie z bólu pleców. Z resztą nawet tutejszy lekarz powiedział mu, że 90% męskiej populacji cierpi na bóle pleców, włączając w to jego samego. I nikt nie robi z tego wielkiej sprawy. "Weźmie pan paracetamol (cudowny lek na wszelkie dolegliwośc