Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2012

Ciekawe, jak to będzie...

I oto nadszedł. Przedostatni dzień starego roku. W takich chwilach człowieka zazwyczaj bierze na przemyślenia o tym co było oraz o tym, co jeszcze przed nami. Pamiętam, jak w zeszłym roku przy świątecznym stole, ot niby tak powiedziałam "ciekawe jak będzie wyglądało nasze życie za rok". Teraz patrząc z perspektywy tego mijającego roku, muszę powiedzieć, że nigdy nie wiemy co nas czeka, a przyszłość może nas zaskoczyć bardziej, niż nam się wydaje. W zeszłym roku pogrążeni byliśmy w chorobie męża. Wszystkie nasze myśli i działania nastawione były tylko na jedno, co zrobić, żeby chłopaka wyprostować. I to dosłownie. W zeszłe święta jego stan był już bardzo poważny, chociaż najgorsze było jeszcze przed nim. Ja swoje dni spędzałam na pracy w lotniskowej kawiarni  a serce oddałam pewnemu kocurowi imieniem Tobiasz. I tak żyliśmy ze swoimi problemami, które z dnia na dzień coraz bardziej nas przytłaczały. W końcu pojawiło się światełko w  tunelu i na naszej drodze pojawił się lekarz

Święta, Święta

I mamy święta. A ja czekam na męża. Biedakowi dostała się ostatnia zmiana i będzie w domu chwilę po 18:00. Niestety nie uda nam się dzisiaj pojechać do moich rodziców więc do wigilijnej kolacji zasiądziemy z teściami i rodzeństwem mojego męża, To może być ciekawe doświadczenie... W zasadzie tak jak sobie myślę to w zeszłym roku spędziliśmy całe święta z moimi rodzicami. Odwiedzili nas w Anglii i to wtedy mój mąż spędził wigilijny wieczór bez swoich rodziców. W tym roku przyszła pora na mnie. Oczywiście ja też musiałam iść dzisiaj do pracy. Na szczęście wszystkie pozostałe firmy mają wolne i udało mi się wyjść o 11:00. Po powrocie do domu okazało się, że moje śledzie,  które w tym roku robiłam po raz pierwszy nie wyszły mi, aż tak dobre, jak przewidywałam. Za to kutia smakuje niesamowicie :-) Jestem z siebie bardzo dumna! A tak przy okazji, Wszystkiego najlepszego, Zdrowych pogodnych świąt oraz tego wszystkiego, co ludzie życzą sobie w tym wyjątkowym czasie.

Byle do świąt...

Za tydzień święta!!! :-) Bardzo lubię Święta Bożego Narodzenia, ale mam dziwne wrażenie, że z wiekiem nie odczuwamy ich tak bardzo. W czasach, kiedy chodziło się do szkoły, jakoś bardziej można było wyczuć ta świąteczną atmosferę. Podejrzewam, że to wszystko z powodu programu nauczania. Na plastyce rysowało się choinki, na polskim były czytanki o Mikołaju, klasowa gazetka przedstawiała motywy świąteczne.... A teraz, gdy jesteśmy dorośli, nawet nie bardzo mamy czas na zrobienie świątecznych zakupów, o wczuwaniu się w świąteczny nastrój nie wspominając. Żeby tego było mało, 24 grudnia jest normalnym dniem pracy! Skandal jakiś, czy co? U mnie w pracy oficjalnie pracujemy do 16:30, nieoficjalnie - nie wiem. Mąż mój natomiast pracuje do 18:00. W związku z powyższym nie uda nam się pojechać na Wigilię do moich rodziców, tak jak wstępnie planowaliśmy, a jedynie wystarczy nam czasu na kolację z teściami. Bardzo nad tym ubolewam, bo miałam nadzieję, że Tobiasz przemówi do mnie o północy, a tu

Koniec diety

  i tak po miesiacu diety trzustkowej przyszedl czas na chwileczke zapomnienia... A to wszystko w milym towarzystwie wu-zetki, krowki, napoleonki i rozowej piramidki. Mniammm