Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim, z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego zrobi
Z wiekem człowiek dojrzewa i uświadamia sobie coraz wiecej rzeczy.. Ja mialam chwilę na przemyślnia na urlopie i doszłam do trzech ważnych wniosków. Po pierwsze : samotne wakacje nie są takie złe i spokojnie można polecieć na takie all inclusive w pojedynkę. I tak nic sie nie robi tylko leży, je i pije. Wszystko to można robić samemu :) Po drugie : życie w Polsce, pomimo iż blisko rodziny jest ciężkie. Nawet jak masz dobra pracę i dobre zarobki, trudno jest żyć tak, jakby się chciało. Ciągle trzeba na coś oszczędzać, ciągle na coś Cię nie stać. W kuchni nadal stoi stara kuchenka... Najwyższy czas skończyć tę ciułaczkę i wyjechać tam, gdzie pomimo że było się emigrantem, było Cię stać na wszystko i jeszcze więcej... Tak zapadła decyzja o powrocie do Anglii. Po trzecie : szukanie faceta, a nawet bycie z facetem nie jest sensem mojego życia. Muszę się skupić na sobie i swoim życiu. To mit, że we dwoje jest łatwiej. Z doświadczenia wiem, że może być trudniej. A życie w pojedynkę ma wiel