Przejdź do głównej zawartości

26 maja - Dzień Matki

I jak Wam minął ten dzień? Czy miło go spędziliście?  A może zaskoczyliście czymś Wasze mamy?
Ja przygotowałam dzisiaj obiad, na który zaprosiłam rodziców. W menu był pstrąg pieczony z masełkiem czosnkowym, młode ziemniaki z wody i sałatka z pomidorów koktajlowych, ogórka, oliwek i sera fety. Na szczęście wszystko wyszło i zjedliśmy go ze smakiem. Po obiedzie mąż zebrał się do pracy, a my ubrani w dodatkową parę majtek, żeby nam tyłków nie przewiało wybraliśmy się na miasto. Tramwajem pojechaliśmy do Renomy na lody. Po drodze pokazałam rodzicom, gdzie pracowałam jeszcze do ostatniego piątku. Bo od dwóch dni nie jestem już niewolnikiem korporacji, z czego się bardzo cieszę. Na pożegnanie usłyszałam od tych, co zostali, "gratulujemy, że wybrałaś wolność" :-), w końcu wszyscy jesteśmy wolnymi ludźmi, a nasz los zależy tylko od nas...
Jak na lody, to tylko do Grycana. Ostatnio zamknęli kilka lodziarni i ta najbliższa znajduje się właśnie tam. Niestety wybór lodów był dosyć mały, bo jak się okazało, nie dojechała im dostawa. Na szczęście lodów orzechowych nie zabrakło i mogłam zjeść swój pucharek z polewą karmelową i orzechami. Mniam :-) Po takiej ilości kalorii nie obyło się bez spaceru. Poszliśmy zobaczyć dworzec PKP, bo po remoncie podobno robi duże wrażenie. A tak naprawdę to wszystko jest jak kiedyś, tylko odnowione. I ot, cała atrakcja. Z dworca pomaszerowaliśmy do rynku. W Empiku chciałam kupić sobie przewodnik po dolnym śląsku, bo na te wakacje, mam ambitny plan, jakim jest zwiedzanie naszego regionu. W zeszłym roku obiecałam sobie, że po powrocie do Polski, sukcesywnie będę zwiedzać najpiękniejsze zakątki naszego kraju, ale z tego planu jakoś niewiele mi wyszło... W tym roku postanowiłam nadrobić zaległości i zacząć zwiedzanie od tego, co mam pod nosem. Przewodnika oczywiście nie kupiłam. Jakoś żaden nie przypadł mi do gustu. Z Rynku poszliśmy na Kazimierza. Chcieliśmy być uczciwi i w biletomacie wybraliśmy opcję zakupu trzech  biletów za kwotę 9 zł. Zdołaliśmy wrzucić do niego tylko 5 zł, a on połknął monetę i ani myślał jej oddać. Typowe. Już nie pierwszy raz ta felerna  maszyna zjadła mi pieniądze. W sumie dobry biznes taki biletomat, bo biletów nie wydaje a pieniądze pożera... W między czasie nadjechał tramwaj nr "3", w który wsiedliśmy. Oczywiście szansa spotkania kanarów w niedzielę jest dosyć mała, ale rodzice i tak najedli się strachu. Ja i tak mialam wszystko pod kontrolą, a w kieszeni trzymałam kartę więc gdyby kanar wsiadł do wagonu, szybko kupiłabym nam bilety.
Wysiedliśmy pod Magnolią, bo dalsza jazda wykończyłaby nerwowo moją mamę :-) Rzecz jasna po takim długim spacerze zgłodnieliśmy, a że byliśmy już na miejscu, poszliśmy do galerii na kebaba :-) I tutaj nie obyło się bez problemów. Pani przyjmująca nasze zamówienie, była tak zajęta rozmową ze znajomym, że zamiast trzech kebabów w naleśnikach nabiła jeden z frytkami ,a  dwa w naleśnikach, a potem nawet  nie zauważyła, że suma za całość wyszła jej za duża, bo jak 3 razy 6,90  może się równać 27 zł ??? No nic, ale tato zjadł tego błędnie nabitego i obyło się bez kłótni. Po tej mięsnej uczcie wróciliśmy do domu.
Rodzice pojechali nakarmić wiecznie głodnego Tobiasza, a ja pomalowałam paznokcie nowym lakierem. I tak mi minął ten dzień. Bardzo przyjemnie i smacznie, chociaż nie bez przygód :-)

Komentarze

  1. Ooooo... to fajnie spędziliście dzień, no ale tak na gapę w tym tranwaju ;-000

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Po rozwodzie

Dawno mnie tutaj nie było... W zasdzie jestem lekko zaskoczona, że ta strona jest nadal aktywna, chociaż w internecie podobno nic nie ginie.. I tak też jest w przypadku tego bloga. Powinnam zmienić nagłówek, bo w moiom życiu ubyło jednego bohatera.  Tak to już jest, powiedziało sie A i trzeba było powiedzieć B. 1 kwietnia 2014 odbyła się sprawa rozwodowa i po około 30 minutach było po wszystkim. Swoją drogą, lepsza data na rozwód nie mogła nam się trafić. I tak bez żalu, no może z lekkim, każde poszło w swoją stronę... Czy jest lepiej? I tak i nie. Bycie singlem z odzysku ma swoje dobre strony. Niczego nie trzeba. Jak się martwisz to tylko o siebie, znowu możesz być egoistą. Przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Nie masz ochoty sprzątać, nie sprzątasz. Nie masz dla kogo gotować, mniej  czasu tracisz w kuchni. Nie zastanawiasz się co dalej, czy to napewno ten jedyny... Są jednak te gorsze strony. Bo gdy minie czas euforii. Gdy wyżyjesz się na randkach, na ...