Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Świąteczna Majka

Nie mogłam się dzisiaj powstrzymać, aby nie wypróbować cierpliwosci Majki, apropo świątecznych przebieranek. Trzeba przyznać, że wyszło bardzo dobrze, chociaż główna bohaterka wygląda raczej na mało zainteresowaną całym tym zamieszaniem ... Jakoś nie czuję świąt w tym roku. I niby wszędzie wokoło kolorowe choinki, w sklepach grają świąteczne piosenki. Sama też wszystkim swoim klientom życzę wesołych świąt, a jednak coś mi nie pasuje. Może dlatego, że w tym roku wcale nie czekam na Gwiazdkę. To był trudny rok i chociaż zaczynam wychodzić na prostą, to i tak nie ma powodów do radości. Po cichu liczę, że moja rodzina zrozumie sytuację i nie będzie zbyt wielu pytań. Nie dlatego żebym bała się na nie odpowiadać, ale bardziej ze względu an fakt, iż zwyczajnie nie chce mi się przed nikim tłumaczyć z decyzji, które ich w żaden sposób nie dotyczą...

Dlaczego warto pić wódkę?

Patrząc na datę ostatniego posta uświadomiła sobie, że nie napisałam nic nowego od prawie miesiąca. I nie wynika to z mojego lenistwa, czy braku tematów, a zwyczajnie z braku dostępu do komputera. Chwilowo musze się obchodzić bez tego urzędzenia. Urzywanie komputera w pracy do prywatnych celów niestety nie wchodzi w grę. Po pierwsze dlatego, że większość prywatnych stron jest zablokowanych. Po drugie, nasi informatycy mają podglad na wszystko, co robimy na komputerach, a ja bym nie chciała, żeby cała firma, nie tylko czytała moje przemyślenia, ale dodatkowo komentowała moje życie. Wiedzą tyle,ile chcę im powiedzieć i jest dobrze. A tak apropo nowej pracy. Powiem, że nie mogę narzekać. Fajni ludzie, którzy wspierali nas nowych od pierwszego dnia, nie tylko wiedzą, ale przede wszystkim poczuciem humoru. Praca do ciężkich nie należy, tylko nagadać sie trzeba. I tak po pierwszym tygodniu wylądowałam u lekarza z zapaleniem gardła :-) Cała ja. Ogólnie tą ostatnią zmianę odbieram bardzo pozy

Ludzie...

I jeszcze dodam. Kto mnie denerwuje? Ludzie, którzy oceniają  mnie na podstawie tego, co im się wydaje. Bo gdy sami mają marne życie, szukają rozrywki w obgadywaniu innych. Popatrz najpierw na siebie i dopiero, gdy u siebie nie znajdziesz żadnej wady, zacznij je przypisywać innym... Nikt nie jest doskonały, i każdemu można coś zarzucić. Ale po co?Fakt, obgadując innych zapominamy o swoich niedoskonałościach. Posprzątajmy najpierw na swoim podwórku, a potem zastanówmy się, czy na pewno chcemy jeszcze zachodzić na podwórko sąsiada.

Bo ja krzyczeć chcę !!!

Po woli zaczynam inaczej podchodzić do życia. Bo czy bycie uczciwym i sumiennym naprawdę wychodzi nam zawsze na zdrowie? Oczywiście nie mówię tutaj, że teraz będę kraść i kłamać, ale generalnie tym, którzy lekko podchodzą do życia wiedzie się lepiej. Ja całe życie wszystkim się przejmowałam, bo co inni pomyślą, poczują? A może komuś będzie przykro. A jak coś trzeba zrobić, to na już, bo za chwilę będzie za późno... I tak cały czas. Bo tam jest zakaz wjazdu, a bilet trzeba skasować, zaspać nie wolno. I tak w kółko. Ostatnio bardziej przyglądam się ludziom i nie wiem skąd wziął się we mnie ten strach i poczucie, że wszyscy są uczciwi. A ludzie kłamią, oszukują, nie przejmują się i żyją. I wiecie komu żyje się lepiej? No nie mi na pewno. Z ciągłymi wyrzutami sumienia. Przemyśleniami, dlaczego to, dlaczego tamto. Po prostu. I czy taka odpowiedź nie wystarczy? Pewnie, że wystarczy. Dlaczego się zwalniam, bo tak mi wygodnie. Dlaczego nie poszłam? Bo mi się nie chciało. Dlaczego tak zrobiła

W drogę

A dla tych, którzy myślą, że nie mam prawdziwych powodów do narzekania, przedstawiam raport z ilości przejechanych kilometrów od dnia, kiedy dostałam samochód służbowy. A jeżdżę dopiero od 2 tygodni... Wiedziałam, że mam duży teren i faktycznie dużą część mojego dnia pracy spędzać będę w samochodzie, ale prawie 3 tys to nie mało...                          

Będzie lepiej

Dużo zmian zaszło w moim życiu w tym miesiącu. I nie są to łatwe zmiany. Zaczęłam nową pracę, ale już dzisiaj wiem, że długo nie zabawie w tej firmie, bo nie dość, że płacą marnie, to strasznie męczy mnie ta praca. Bycie przedstawicielem handlowym jest pracą trudną i pewnie dużo zależy od charakteru, a ja się w tym zwyczajnie nie odnajduję. Tak wiem, że miesiąc temu, gdy byłam bez pracy narzekałam i chciałam pracę, bez względu jaka by ona nie była. Dzisiaj wiem, że popełniłam błąd, w momencie gdy odebrałam trzy telefony z zaproszeniem na rozmowy i we wszystkich trzech przypadkach odmówiłam. A trzeba było iść, oj głupio zrobiłam. Cóż, człowiek uczy się na błędach... Teraz wysyłam CV i mam nadzieję, że szybko coś znajdę :-) Ta dziwna praca, która zajmuje mi nie tylko osiem godzin w terenie, trzy godziny każdego wieczoru i jeszcze pół niedzieli, nie jest moim jedynym zmartwieniem. Od trzech tygodni jestem sama. Podjęliśmy z mężem decyzję o rozstaniu... Nie było łatwo, ale czasami tak j

Rocznica w Łodzi

Kwiatki na rocznicę ślubu  Dzisiaj mija moja trzecia rocznica od dnia, kiedy mówiłam "tak, chcę" nie do końca zdając sobie sprawę, na co tak właściwie się zgadzam... Trochę miałam racji w tym, co powiedziałam w zeszłym roku, że trzeciej rocznicy możemy nie spędzić razem. I tak się faktycznie stało. Nie jesteśmy dzisiaj razem. Nie mogliśmy razem spędzić tego dnia. I w zasadzie w żaden sposób nie był to dzień spędzony jakoś wyjątkowo... Nie, jeszcze się nie rozwiedliśmy ;-) Zwyczajnie ja jestem w Łodzi, a mój mąż we Wrocławiu. Do domu wrócę dopiero w piątek wieczorem. A do tego czasu bardzo intensywnie szkolę się przed rozpoczęciem nowej pracy. A jest się czego uczyć. Mamy pięć katalogów, tak obszernych, że na dokładne ich przejrzenie nie starcza dnia. Niemniej asortyment w nich zawarty jest tak ciekawy i kolorowy, przez co i cała ta moja nauka nie jest aż tak męcząca. Mam nadzieję, że nowa praca nie okaże się następnym niewypałem. A przede wszystkim mam nadzieję sprawdz

W drogę

Mam tę pracę :-) Jednak warto chodzić na rozmowy w urodziny. I chociaż mam wrażenie, że panie prowadzące rozmowę nie miały o tym pojęcia, to udało im się zrobić mi bardzo miły prezent. Nie wiem, jak to będzie. Wiem jednak, że w życiu robiłam już tyle różnych rzeczy, tak więc i teraz powinnam dać radę. Najciekawsze przede mną, to pewne. Już jutro wyjeżdżam na szkolenie do Łodzi, gdzie znajduje się siedziba mojego nowego pracodawcy. Szkolenie będzie trwało dwa tygodnie z przerwą na weekend. Oj będzie się działo... Już się boję. W Łodzi mnie jeszcze nie było. Czeka mnie jutro pobudka o 04:30 i podróż na dworzec, skąd o 07:00 odjadę w nieznaną mi stronę. Plusem jest, że w piątek wrócę do domu nowym, firmowym samochodem :-) Trzymajcie kciuki, a będzie dobrze :-) Tylko Majeczki mi szkoda. Co ona biedna zrobi beze mnie :-(

To właśnie... dziś mam urodziny

Stało się! Mam 29 lat... Cieszyć się, czy płakać??? Sama nie wiem. Jakoś tak obojętnie podchodzę w tym roku do moich urodzin. Zazwyczaj z niecierpliwością wyczekuję 23 września, a tym razem jakoś nie. Chyba się starzeję. Jak my wszyscy zresztą... Najbardziej martwi mnie, że mam zdjęcia ciasteczek, które upiekłam wczoraj dla gości. Zdjęcie kosmicznego tortu, jaki dostałam od rodziców. Zdjęcie ogromnej plakietki, którą powinnam dzisiaj dumnie nosić na piersi. Mam nawet zdjęcie urodzinowej grafiki Google, jaka widnieje dzisiaj na mojej przeglądarce i nic z tych rzeczy nie mogę dodać na bloga, bo mi się USB w laptopie popsuło. Do tego wszystkiego mam gorączkę i boli mnie głowa. Niedobrze... :-( W prezencie urodzinowym dostałam zaproszenie na rozmowę o pracę, na której byłam dzisiaj rano. Na wynik znowu muszę czekać do środy. Kurcze, dlaczego to wszystkie jest takie skomplikowane? Powiedzieliby zwyczajnie tak lub nie i byłoby po sprawie, a nie takie czekanie w niepewności.

Mniam mniam krewetki, czyli jak zadowolić żonę ;-)

W poniedziałek kończę 29 lat i już od wczoraj zaczęliśmy małe świętowanie. Teściu zaopatrzył nas w kilka browarków i żal było ich nie wypić. A dzisiaj? Dzisiaj mąż przygotował mi pyszną kolację, którą bardzo miło mnie zaskoczył. Przygotował dla mnie krewetki, które w Anglii jedliśmy dosyć często, ale po przyjeździe do Polski, jakoś się nie złożyło. Krewetki I tak wygonił mnie z kuchni, a sam pokroił cebulkę (udało mu się nie uciąć palca), dodał czosnek, białe wino, natkę pietruszki i sok z cytryny. A całość podał z bagietką czosnkową. Pychotka :-) Szkoda, że urodziny ma się tylko raz w roku...

Skoki, podskoki

Majka znajduje w sobie coraz więcej odwagi. Jako, że ostatnio więcej czasu spędzam w domu znajduję swojego kota w coraz to nowych sytuacjach. I tak dla przykładu ostatnio zastałam ją na półce obok telewizora. A co, w końcu jest kotem i skoki są w jej naturze :-) Majka Majka

Spacerek

W czwartek w końcu się zebrałam i pojechałam odebrać swoje aktorskie honorarium. Było tego całe 51 zł, ale jak to mówią na ulicy nie leży... A jak już wyszłam z domu i dojechałam tak daleko, szkoda było nie skorzystać z okazji i poszłam na mały spacer. A gdzie? To już zobaczcie sami :-) Hala Stulecia, Pergola, Wrocław Hala Stulecia, Pergola, Wrocław Pergola, Wrocław

Tęcza

Taki to cud natury pojawił się na naszym osiedlu... Tęcza  Piękna tęcza :-)

Tobiasz the cat

Kot Tobiasz Kilka dni temu wybrałam się w odwiedziny do rodziców. Tym razem pojechałam sama, bez męża i Majki przez co miałam możliwość bliższego obcowania z Tobiaszem. Co prawda Tobi z początku moją torbę wziął za transporterek Majki, ale kilka godzin później, gdy wyszedł z pod łóżka, przekonał się, że żadne niebezpieczeństwo mu nie grozi :-) Kot Tobiasz

Piątek trzynastego

Od kilku dni jestem bez pracy. Jakoś tak wyszło, że po rozmowie z moim ostatnim pracodawcą doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie gdy się rozstaniemy. Bez krzyku, żalu, a wręcz z oddechem ulgi. No tak, ale co teraz? Jakoś tak się fajnie złożyło, że jeszcze tego samego dnia odebrałam dwa telefony z zaproszeniem na rozmowę. Pierwszą ofertą była praca jako przedstawiciel handlowy. Nie mam nic przeciwko byciu handlowcem, ale sprzedaż garnków to nie do końca moja branża i zwyczajnie wiem, że nie sprawdziłabym się w tej roli. No i na rozmowę nie poszłam... Drugą rozmowę miałam umówioną na piątek trzynastego. Praca wydaje się ciekawa. Rozmowa przebiegła dobrze, przynajmniej w mojej ocenie, ale nie do mnie należy decyzja, czy zostanę przyjęta. Muszę czekać do środy na telefon, czy się spodobałam. Jeżeli tak, to jeszcze wcale nie znaczy, że już mam tę pracę. Potrzebna będzie druga rozmowa, po której dyrektor podejmie ostateczną decyzję. Oj ciężko jest, ale nie wolno się poddawać, bo kto szuka t

Niewolnica kredytu

Tydzień temu byłam na rozmowie o pracę. Co prawda sobota to trochę dziwny dzień na takie spotkania, ale praca była w galerii handlowej, a w takich miejscach dzień tygodnia nie ma większego znaczenia. Jak na złość uciekł mi autobus z pod domu, a gdy doszłam na przystanek tramwajowy okazało się, że oba tramwaje, które na trasie mają Pasaż Grunwaldzki odjechały trzy minuty wcześniej, a na następne trzeba było czekać 15 minut. Zdecydowanie za długo, bo aż tyle czasu nie miałam. Zaczęłam kombinować i przesiadając się trzy razy dotarłam do galerii 5 minut przed czasem. Wszystko było dobrze. Pana manager bardzo miły, godziny pracy do przejścia, no ale potem przeszliśmy do wynagrodzenia i nie było już tak dobrze. Zaproponowano mi 1300 zł netto przez pierwsze trzy miesiące, a potem 1500 zł. I powiem tak... Takie wynagrodzenie nie starczyłoby nawet na miesięczną ratę mojego kredytu za mieszkanie, a za coś jeszcze trzeba żyć. Tak więc zrezygnowana wróciłam do domu i zaczęłam przygotowania do wiec

Polowanie na pracę

Pomału zaczyna dopadać mnie kryzys. Na koncie pracuj.pl mam już około 100 wysłanych cv-łek, do tego kilka aplikacji wysłanych przez inne portale, plus te wysłane mailem. I co? I wielkie D, żeby się wulgarnie nie wyrażać. Kryteria swoich poszukiwań zawężałam do tego stopnia, że teraz aplikuję już tylko na oferty, w których spełniam wszystkie, no może prawie wszystkie wymagania pracodawcy i dalej nic. To jest dołujące. Bo jeżeli ja, ze swoim doświadczeniem nie mogę znaleźć pracy, to co mają zrobić ludzie prosto po szkole? W dzisiejszych czasach największe pieniądze robią portale internetowe, które publikują ogłoszenia o pracy. Potem i tak tej pracy nikt nie dostaje, bo pracodawcy albo organizują rekrutację wewnętrzną, albo urządzają tzw. prywatę, czyli znajomi wkręcają znajomych... A co jak się tych znajomych nie ma??? Nie wiem, czy pan premier, który 03 września ogłosił koniec kryzysu robi sobie z nas jawne jaja, czy chce się podlizać. Prawda jest taka, że pod ogłoszeniem dodanym kilka

Zimno brrr

I co, razem z nadejściem września przeprosiłam się ze swetrem i kozakami, a wieczorem pewnie wyciągnę z szafy parasol. A do jesieni mamy jeszcze 21 dni. Wiem, bo odliczam je do moich urodzin :-) Taka jesienna panienka ze mnie. Uwielbiam jesień, lubię gdy ziemia pokryta jest kolorowymi liśćmi. Nie wiem, ale ta pora roku dobrze na mnie wpływa, chociaż oczywiście nie oznacza to, że nie popadam w depresje. Te są już nieodłączną częścią mojego życia :-) Byle tylko szybko mijały... Albo żeby były tak małe, żebym ich nawet nie odczuwała. Tak było w zeszłym tygodniu, gdy do naszych drzwi zapukał kurier i znowu nasza normalność została wywrócona do góry nogami. Na szczęście szybko udało nam się złapać równowagę, a cała sprawa będzie miała swój finał w sądzie. No tam nas jeszcze nie było... Ze zdobytych informacji wynika, że mamy duże szanse na sukces więc warto walczyć z nieuczciwością... Nic jeszcze nie powiem, bo nie chcę zapeszać. Obiecuję, że gdy będzie po wszystkim opowiem o całej sprawie

Rowerem przez Wrocław

A w niedzielę, chociaż z boląca głową i podkrążonymi oczami wybrałam się na rower, chociaż nie wiem czy ilość promili w mojej krwi pozwoliłaby mi na jazdę po ulicach... Razem z koleżanką wyruszyłyśmy z pod Magnolii. Ona, zapalona rowerzystka, i ja - pierwszy raz na rowerze we Wrocławiu. Oczywiście nie dorobiłam się jeszcze swojego roweru, a nawet gdyby to i tak nie miałabym go gdzie trzymać, postanowiłam skorzystać z roweru miejskiego. Swoją drogą, bardzo dobry pomysł z tymirowerami w mieście, oczywiście nie polski... Miałam pewne obawy, ale nie związane z moim stanem trzeźwości, a raczej z pomysłem, żebyśmy jechały ulicą! Zgroza! Już zaczęłam się żegnać z życiem... No bo kto chciałby jechać ulicą Kazimierza Wielkiego i przez skrzyżowanie obok Galerii Dominikańskiej??? To są dwa najbardziej ruchliwe miejsca we Wrocławiu!!! Mimo wszystko muszę dumnie ogłosić, że dojechałam do plaży house nad Odrą i w drugą stronę też, wspierana przez moją odważną koleżankę :-) I oto i on, mój to

Imprezka

W minioną sobotę pojechaliśmy w moje rodzinne strony świętować urodziny kuzynki. Oczywiście zabraliśmy ze sobą Majkę, której droga do rodziców nie obyła się bez przerywników typu siku, kupa. Zdążyliśmy już się do tego przyzwyczaić i robi to na nas coraz mniejsze wrażenie. Niemniej na drodze z Wrocławia jest coraz więcej pamiątek pozostawionych przez naszego kota :-) Majka za kierownicą :-) ... Spotkanie z kuzynkami minęło nam bardzo miło. Co prawda na początku były chwile ciszy, ale już po kilku kieliszkach o ciszy nie było mowy... Jako, że było to przyjęcie kuzynki, która niedawno wyszła za mąż, punktem głównym wieczoru było oglądanie filmu z wesela. Oj, a było co oglądać i z czego się pośmiać :-) Dobrze, że my u nas nie mieliśmy kamerzysty... Po filmie wkręcił nam się iście weselny nastrój i zaczęły się tańce-hulance, śpiew i zabawa. Była Bałkanica Piersi, Tańczyć chcę, Bujaj się i kilka innych "hitów", które niosły mnie do tańca, ale słów już dzisiaj powtórzyć ni

Gwiazdą być...

Wczoraj przeżyłam swoją pierwszą, prawdziwą przygodę z telewizją, a dokładniej z nagraniem do programu i wcielenie się w role, która bardzo mocno odbiegała od tego jaka jestem, przez co wyjątkowo trudno było mi wcielić się w graną postać... Jakiś miesiąc temu zadzwoniła do mnie pewna osoba i zaproponowała rolę w nowo powstającym programie. Oczywiście zgodziłam się bez wahania, bo od dłuższego czasu chciałam wystąpić w telewizji, a poza małym epizodem w serialu, nie udało mi się otrzymać innej propozycji. Nie myślcie przez to, że mam zadatki na gwiazdę. Wręcz przeciwnie, ja lubię gdy na mnie patrzą, ale nie czuję potrzeby błyszczenia i zwracania na siebie uwagi. W życiu robiłam już tak wiele dziwnych rzeczy, że pomyślałam o wystąpieniu w telewizji, jak o ciekawej przygodzie i rzeczywiście, całe to zamieszanie jest wielką przygodą. Cały ten świat telewizji od środka jest niesamowicie fascynujący, a jednocześnie nie pozbawiony stresu codziennej pracy i długich godzin czekania, prób i du

Separacja

No i stało się. Po kilku dniach namysłów, mój mąż podjął w  końcu decyzję o wyprowadzce. Nie było nam łatwo, bo jednak wiele trzyma go w domu, ale jednak... Dzisiaj spakował swoją torbę, zabrał szczoteczkę do zębów, a ja na drogę kupiłam mu pół bochenka chleba, żeby chłop nie zgłodniał. Dzisiaj, gdy wieczorem wrócę z pracy nie usłyszę już chrapania dochodzącego z sypialni. W domu będę tylko ja i Majka... Niestety wszystkim tym, którzy już zaczęli wierzyć, że w końcu zdecydowaliśmy się na ten dawno zapowiadany rozwód muszę wyznać, iż małżonek mój pozostawia mnie w stanie słomianej wdowy. A w najbliższych dniach będzie opiekował się psem swoim rodziców, gdy ci odpoczywają nad Bałtykiem :-) Ja też odpocznę :-) Tylko kto mi teraz obiady będzie gotował i naczynia zmywał??? :-) No i żeby jemu przypadkiem ta wolność za bardzo do głowy nie strzeliła...

Morskie opowieści

Dlaczego weekend tak szybko się kończy? Dlaczego ktoś genialny nie wpadł na pomysł, żeby to weekend trwał 5 dni, a zarazem, żeby dni pracujących było tylko 2? No dlaczego? O ile świat i ludzie byliby wtedy szczęśliwsi? Ok, rozumiem, że może gospodarka nie rozwijałaby się tak prężnie, ale teraz wcale szaleństwa nie ma, z tym że w poniedziałek ludzie wpadają w ciężą depresje i zamiast wsiadać do pociągu jadącego do pracy, rzucają się z wiaduktu na tory. No dobra, ale koniec już tego narzekania. Jak Wam minął weekend? My w sobotę wybraliśmy się na urodziny brata męża. Powiem szczerze, nie miałam wielkiej ochoty na tą imprezkę, ale co, obowiązki rodzinne trzeba spełniać. Mieliśmy chwilę krótkiego spięcia z siostra męża, która za osiągnięcie uważa urodzenie dwójki dzieci.  Za to pod koniec nieźle się ubawiliśmy oglądając stare rodzinne zdjęcia. Pięknie się ludzie nosili jakieś piętnaście lat temu ;-) Po powrocie do domu odpaliliśmy sobie "Wesele", film który ja widziałam już ch

Pewniak, czyli nie ma już nic pewnego.

Jeden ze znanych hipermarketów wprowadził ostatni akcję pod tytułem "pewniak". I tak jakby się mogło przeciętnemu Kowalskiemu wydawać, akcja ma na celu zagwarantowanie stałej ceny dla produktów oznaczonych tym znakiem. Ja też tak myślałam, aż do dzisiaj. Gdy mój wózek wypełniony był już niezbędnymi produktami z listy zakupów, popchałam go jeszcze pod regał z makaronem, który potrzebowałam na jutrzejszy obiad. Już wcześniej kupowałam produkty oznaczone znakiem "pewniak", dlatego bez wahania sięgnęłam po opakowanie oznaczone w taki sposób. I co? No i jak zwykle coś było nie tak. Bo choć na opakowaniu widniała naklejka 2 zł, to cena pod makaronem pokazywała już 2,20 zł. I niby ,20 zł to niewiele, i tak poczułam się oburzona. Bo dlaczego ciągle się nas nabiera i oszukuje? A gdyby tak na każdym produkcie, cena różniła się tylko o 0,20 to niby niewiele, ale przy kasie już znacząco odczulibyśmy tą różnicę w portfelu! Szkoda, że przyszło żyć nam w czasach, kiedy niemożna

Kolorowe nudle

Na obiad zaserwowałam mężowi nudle z kurczakiem i warzywami z patelni. I chociaż przy gotowaniu zbytnio się nie zmęczyłam, ani nie zgrzałam. To już jedzenie parującej potrawy było mniej przyjemne. Bez żartów, ale tak się spociłam, że aż mi z czoła ciekło :-) Ale i tak było smacznie :-)

Jak sobie radzić z upałem

Z tego, co mówią w radiu i telewizji, dzisiaj jest najgorętszy dzień tego lata. I faktycznie, termometr w cieniu pokazuje 32 stopnie, chociaż na zewnątrz i tak jest chyba cieplej. Poniżej kilka przykładów, jak można sobie radzić z tymi upałami :                                                                                           1. Można się krzywić i narzekać, Kot Majka 2. Można się upałem nie przejmować,  Kot Majka 3. Można traktować upał z przymrużeniem oka, Kot Majka 4. Można upał przespać, Kot Majka 5. Można też, co wydaje się najlepszym rozwiązaniem, wyciągnąć się brzuchem do góry i czekać aż temperatura będzie bardziej sprzyjała jakiejkolwiek akcji ;-) Kot Majka

Kocie mdłości.

W miniony weekend pojechaliśmy całą rodziną do moich rodziców. Mówiąc rodzina, mam na myśli mnie, męża i Majeczkę oczywiście. Całkiem nieźle nam szło. Majka nawet nie płakała. Gdzieś tak w połowie drogi wyczuła swoją kuwetę, która teraz już przezornie wozimy pod nogami. Po malutku, bez wyrywania, zeszła sobie z moich kolan i załatwiła grubszą potrzebę. Oj szybko szukaliśmy miejsca, żeby się zatrzymać i pozbyć tych pachnideł :-) Ruszając w dalszą drogę myśleliśmy, że najgorsze jest już za nami. Niestety nie było. Jakieś 15 km od celu podróży, Majka znowu zaczęła miauczeć i oblizywać nos. Podejrzewałam co się święci... Chwilę potem zaczęły się torsje, a reszta sama poszła. Oczywiście w tych przygodach zawsze musi być jakiś poszkodowany, i jak zwykle padło na mnie. Całą nogę miałam uświnioną Majki kolacją. Fuj :-( Ale tak to jest z dzieckiem w podróży. :-)

Dziwny jest ten świat...

Dziwnie jest ten świat skonstruowany. Niejednokrotnie już się nad tym zastanawiałam i nadal jestem pod wrażeniem, jak w tym samym czasie, ba w tej samej sekundzie, tyle ludzi może tak różnie czuć i myśleć zupełnie odmiennie. Tak dla przykładu, wczoraj siedziałam w pracy i potwornie się nudziłam. Rozmyślałam przy tym o najbliższej przyszłości i o tym, co zjem na obiad. W tym samym czasie moja koleżanka, również siedząc w pracy na drugim końcu miasta, płakała nad swoim losem i nad tym, jak beznadziejnie jej się w życiu układa. W domu, mąż mój palił papierosa w kuchennym oknie obserwując przy tym dwóch mężczyzn, którzy właśnie wybiegli z Biedronki po drugiej stronie ulicy, ścigani przez ochroniarza. Najpewniej chwilę wcześniej coś ukradli. Tak bardzo chcieli pozostać nie złapani, że nie zważając na spory o tej porze dnia ruch na drodze, ruszyli wprost na jezdnie. Jednego z nich potrąciła ciężarówka, drugi miał trochę więcej szczęścia, bo trafił na osobówkę. Ten drugi jakoś się pozbierał i

Stój, policja!

W minioną sobotę zaprosiliśmy do nas w odwiedziny moje kuzynki. Jedna przyjechała z niedawno poślubionym mężem, druga przyszła ze swoim narzeczonym. No i jak to na spotkaniu towarzyskim było dobre jedzenie. Nie obyło się bez jajek w majonezie, sałatek, rogalików nadziewanych czekoladą i innych pyszności. Lał się alkohol do kieliszków, a w telewizji przygrywała nam muzyka disco polo :-) Powspominaliśmy niedawne wesele, poopowiadaliśmy sobie o wczasach spędzonych w Wisełce. Potem rozmowy zeszły już na inne tematy, których nie jestem w stanie w całości powtórzyć. I tak sobie siedzieliśmy. O 22:00 pomimo okropnego gorąca, zamknęliśmy drzwi balkonowe, tak aby hałas nie przeszkadzał naszemu pomylonemu sąsiadowi z za ściany. Niemniej nie zdziwił nas fakt, gdy około godziny 23:30 w naszym mieszkaniu rozległ się dzwonek z nad drzwi wejściowych. Prawdę powiedziawszy czekałam na to cały wieczór. W nasze progi zawitała policja. Pani policjantka nie musiała nam zdradzać, kto zawiadomił ich o naszej

Wyprawa na Szczeliniec.

Brakuje mi ostatnio kontaktu z naturą, dlatego postanowiłam wyciągnąć mojego tatę na górską wycieczkę. Zastanawialiśmy się czy nie iść na Śnieżkę, ale ostatecznie wybraliśmy się na Strzeliniec. Bardzo przyjemna wycieczka. I wcale nie trzeba daleko jechać, żeby zobaczyć naprawdę zjawiskowe góry. Strzeliniec, do celu tylko 30 minut. Strzeliniec, droga pod górę. Strzeliniec Strzeliniec Strzeliniec Strzelinie, Góry Stołowe Strzeliniec, Góry Stołowe Droga do "piekła" Piekiełko Piekiełko Strzeliniec, trasa widokowa Srzeliniec, trasa widokowa Strzeliniec, trasa widokowa Strzeliniec, trasa widokowa Strzeliniec, trasa widokowa Strzeliniec, trasa widokowa Strzeliniec, trasa widokowa Wodospad Pośny Wodospad Pośny