Przejdź do głównej zawartości

Pewniak, czyli nie ma już nic pewnego.

Jeden ze znanych hipermarketów wprowadził ostatni akcję pod tytułem "pewniak". I tak jakby się mogło przeciętnemu Kowalskiemu wydawać, akcja ma na celu zagwarantowanie stałej ceny dla produktów oznaczonych tym znakiem. Ja też tak myślałam, aż do dzisiaj.
Gdy mój wózek wypełniony był już niezbędnymi produktami z listy zakupów, popchałam go jeszcze pod regał z makaronem, który potrzebowałam na jutrzejszy obiad. Już wcześniej kupowałam produkty oznaczone znakiem "pewniak", dlatego bez wahania sięgnęłam po opakowanie oznaczone w taki sposób. I co? No i jak zwykle coś było nie tak. Bo choć na opakowaniu widniała naklejka 2 zł, to cena pod makaronem pokazywała już 2,20 zł. I niby ,20 zł to niewiele, i tak poczułam się oburzona. Bo dlaczego ciągle się nas nabiera i oszukuje? A gdyby tak na każdym produkcie, cena różniła się tylko o 0,20 to niby niewiele, ale przy kasie już znacząco odczulibyśmy tą różnicę w portfelu!
Szkoda, że przyszło żyć nam w czasach, kiedy niemożna już nikomu ani niczemu ufać. A tym którzy zasiadają w zarządzie i wpadają na takie genialne pomysły, trzeba tylko podziękować, że nabijają nas w balona podobnego do rysunkowego bohatera ich spotów reklamowych.
Szkoda :-(

Makaron oznaczony znakiem pewniak.

Pierwsza pozycja na paragonie, to właśnie ten "pewniak"...


Komentarze

  1. Ja nie spotkałam się z tzw. "pewniakami", jednak w moim mieście jest taki mini market gdzie ceny z półek różnią się z tymi już po nabiciu na kasę. I nie jest to różnica 20 gr tylko więcej. O dziwo sklep funkcjonuje i nadal ma klientów. Ja już do nich nie należę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem tak podejrzliwa, że bardzo czesto biegam w sklepie do czytnika, no i często wychodzą niestety oszustwa cenowe:(
    Co za świat!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest Polska -,-
    Zaczęłam prowadzić bloga. Zapraszam do wypowiedzenia się na temat twojej osobistej 'odskoczni'. Podsumuję wszystkie komentarze w kolejnym wpisie ;)
    http://giczalke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie masz sie czy przejmowac. To faktycznie oburzajace! Na cale szczescie (albo nieszczescie) takie rzeczy to tylko w Polsce. W kraju, w ktorym ja mieszkam, jesli tylko dzieje sie taka rzecz, to zaraz idzie sie do punktu obslugi klienta i wieksze sieciówki oddają tą różnicę, przyznając, że to ich błąd i to moim zdaniem świetna rzecz, bo pokazuje, że z szacunkiem traktują klienta. W Polsce chcą z nas zedrzeć tylko pieniądze. Dobrze, że to zauważyłaś, teraz sama będę zwracać uwagę na takie rzeczy!

    Tak przy okazji to jestem tu pierwszy raz i mam nadzieje, ze nie masz mi za złe zabrania głosu. :)

    Pozdrawiam ciepło!

    Lilijka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takie rzeczy tylko w Polsce. Niestety my wracając z emigracji w pewnym sensie byliśmy przygotowani na różne tego typu sytuacji. Cóż, co zrobić?
      Przy okazji, dziękuję za zainteresowanie i komentarz.
      Pozdrawiam O. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak gryzie komar?

W zeszłą niedzielę wybraliśmy się z mężem do lasu na mały spacer. Zbrzydły nam te wrocławskie ulice, dlatego postanowiliśmy się wybrać na łono natury. Naszym celem były lasy za Trzebnicą. Powiem krótko, nigdy więcej! Napadło nas stado wygłodniałych komarów i innych owadów, które miały ochotę na łyczek świeżej krwi. Oj szybko uciekaliśmy do samochodu, a okien nie otworzyliśmy do czasu, aż nie oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. W poniedziałek naliczyłam na moich nogach czternaście śladów ukąszeń, oto kilka z nich :

Majka - mały komandos.

Ok dwóch tygodni temu zauważyliśmy na uchu naszego kota małe zgrubienie  Niby nic wielkiego, ale jej ucho nie stało już prosto do góry, a lekko opadało. Zadzwoniliśmy do weterynarza po radę, co to takiego może być i czy ewentualnie powinniśmy się u niego pojawić? Lekarz zapewnił nas, że to nic takiego i lepiej będzie poczekać kilka dni i poobserwować ucho, bo gulka sama może zejść. Tak się jednak nie stało, a w czwartek tydzień temu stan ucha był już na tyle poważny, że zaczęliśmy szukać pomocy u innego weterynarza, ponieważ ten, który poradził nam przeczekać, nie miał ochoty poczekać na nas chwilę dłużej po godzinach przyjęć. Nie mieliśmy tutaj na myśli kilkugodzinnego spóźnienia, jednak mój mąż kończył pracę dosyć późno i obawialiśmy się, że zwyczajnie utnie w korku i cała wyprawa poszłaby na marne. Na szczęście we Wrocławiu jest kilka gabinetów weterynaryjnych, a jeden z nich znajduje się w bloku obok. No to poszliśmy. Pani weterynarka nie była zadowolona z tego co zobaczyła, co w

A pod stołem kot

A oto i Majka w swoim nowym łóżeczku. Pomimo małego falstartu, jakim było było obsikanie leżanki, gdy to przynieśliśmy ją ze sklepu, teraz gdy jest wyprana i ładnie pachnie, stała się dla niej miłym miejscem wypoczynku. Jako, że nasz kot większość czasu spędza na spaniu pod kuchennym stołem., teraz nie musi już leżeć na podłodze. Układa się wygodnie w łóżeczku i tyle ją widzieliśmy :-)