Przejdź do głównej zawartości

Dziwny jest ten świat...

Dziwnie jest ten świat skonstruowany. Niejednokrotnie już się nad tym zastanawiałam i nadal jestem pod wrażeniem, jak w tym samym czasie, ba w tej samej sekundzie, tyle ludzi może tak różnie czuć i myśleć zupełnie odmiennie. Tak dla przykładu, wczoraj siedziałam w pracy i potwornie się nudziłam. Rozmyślałam przy tym o najbliższej przyszłości i o tym, co zjem na obiad. W tym samym czasie moja koleżanka, również siedząc w pracy na drugim końcu miasta, płakała nad swoim losem i nad tym, jak beznadziejnie jej się w życiu układa. W domu, mąż mój palił papierosa w kuchennym oknie obserwując przy tym dwóch mężczyzn, którzy właśnie wybiegli z Biedronki po drugiej stronie ulicy, ścigani przez ochroniarza. Najpewniej chwilę wcześniej coś ukradli. Tak bardzo chcieli pozostać nie złapani, że nie zważając na spory o tej porze dnia ruch na drodze, ruszyli wprost na jezdnie. Jednego z nich potrąciła ciężarówka, drugi miał trochę więcej szczęścia, bo trafił na osobówkę. Ten drugi jakoś się pozbierał i dalej uciekał po pasie zieleni. Ten potrącony przez ciężarówkę miał już więcej pecha. Siła uderzenia była tak mocna, że bezwładne ciało odleciało kilka metrów, zatrzymując się na przystanku autobusowym. Po południu z tego zajścia na przystanku została już tylko ślad z piasku, zakrywający zapewne plamy z krwi... Smutne prawda, a zarazem jakie fascynujące! I tak gdy jedni planują przyszłość, inni myślą, że świat im się kończy, a inni jeszcze w tym samym czasie kończą pod kołami samochodu...

Komentarze

  1. Te zdarzenia w różnym czasie zmuszają do refleksji...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak gryzie komar?

W zeszłą niedzielę wybraliśmy się z mężem do lasu na mały spacer. Zbrzydły nam te wrocławskie ulice, dlatego postanowiliśmy się wybrać na łono natury. Naszym celem były lasy za Trzebnicą. Powiem krótko, nigdy więcej! Napadło nas stado wygłodniałych komarów i innych owadów, które miały ochotę na łyczek świeżej krwi. Oj szybko uciekaliśmy do samochodu, a okien nie otworzyliśmy do czasu, aż nie oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. W poniedziałek naliczyłam na moich nogach czternaście śladów ukąszeń, oto kilka z nich :

Majka - mały komandos.

Ok dwóch tygodni temu zauważyliśmy na uchu naszego kota małe zgrubienie  Niby nic wielkiego, ale jej ucho nie stało już prosto do góry, a lekko opadało. Zadzwoniliśmy do weterynarza po radę, co to takiego może być i czy ewentualnie powinniśmy się u niego pojawić? Lekarz zapewnił nas, że to nic takiego i lepiej będzie poczekać kilka dni i poobserwować ucho, bo gulka sama może zejść. Tak się jednak nie stało, a w czwartek tydzień temu stan ucha był już na tyle poważny, że zaczęliśmy szukać pomocy u innego weterynarza, ponieważ ten, który poradził nam przeczekać, nie miał ochoty poczekać na nas chwilę dłużej po godzinach przyjęć. Nie mieliśmy tutaj na myśli kilkugodzinnego spóźnienia, jednak mój mąż kończył pracę dosyć późno i obawialiśmy się, że zwyczajnie utnie w korku i cała wyprawa poszłaby na marne. Na szczęście we Wrocławiu jest kilka gabinetów weterynaryjnych, a jeden z nich znajduje się w bloku obok. No to poszliśmy. Pani weterynarka nie była zadowolona z tego co zobaczyła, co w

A pod stołem kot

A oto i Majka w swoim nowym łóżeczku. Pomimo małego falstartu, jakim było było obsikanie leżanki, gdy to przynieśliśmy ją ze sklepu, teraz gdy jest wyprana i ładnie pachnie, stała się dla niej miłym miejscem wypoczynku. Jako, że nasz kot większość czasu spędza na spaniu pod kuchennym stołem., teraz nie musi już leżeć na podłodze. Układa się wygodnie w łóżeczku i tyle ją widzieliśmy :-)