Przejdź do głównej zawartości

Stój, policja!

W minioną sobotę zaprosiliśmy do nas w odwiedziny moje kuzynki. Jedna przyjechała z niedawno poślubionym mężem, druga przyszła ze swoim narzeczonym. No i jak to na spotkaniu towarzyskim było dobre jedzenie. Nie obyło się bez jajek w majonezie, sałatek, rogalików nadziewanych czekoladą i innych pyszności. Lał się alkohol do kieliszków, a w telewizji przygrywała nam muzyka disco polo :-) Powspominaliśmy niedawne wesele, poopowiadaliśmy sobie o wczasach spędzonych w Wisełce. Potem rozmowy zeszły już na inne tematy, których nie jestem w stanie w całości powtórzyć. I tak sobie siedzieliśmy. O 22:00 pomimo okropnego gorąca, zamknęliśmy drzwi balkonowe, tak aby hałas nie przeszkadzał naszemu pomylonemu sąsiadowi z za ściany. Niemniej nie zdziwił nas fakt, gdy około godziny 23:30 w naszym mieszkaniu rozległ się dzwonek z nad drzwi wejściowych. Prawdę powiedziawszy czekałam na to cały wieczór. W nasze progi zawitała policja. Pani policjantka nie musiała nam zdradzać, kto zawiadomił ich o naszej małej nasiadówce, bo dla wszystkich było jasne, kto jest sprawdzą tego zamieszania, Borys i jego Kunegunda, jak to ich "pieszczotliwie" nazywamy. Prawdopodobnie gdyby Borys usłyszał przebieg rozmowy, jaka miała za zamkniętymi już dla jego uszu drzwiami, nie byłby zbytnio zadowolony. Policja przyznała, że faktycznie z mieszkania nie dobiegały żadne hałasy, a nadwrażliwość sąsiadów z za ściany jest już powszechnie znana na posterunku w naszej dzielnicy. I tak skończyło się na upomnieniu oraz prośbie o zamknięcie okien. Nie ma to jak sąsiad idiota za ścianą. Nikomu nie życzę. Swego czasu pouczał on robotników na rusztowaniach, że powinni kończyć pracę o 15:00, a nie o 19:00. Bo tak właśnie pracowali ludzi na innej budowie, dzięki czemu, ludzie mogli odpoczywać po powrocie do domu z pracy. Dodam tylko, że ta uwaga wyjątkowo nie spodobała się robotnikom...

Komentarze

  1. Borys i Kunegunda:)))niezła ksywka. Sąsiadów nie zazdroszczę, ale jacy oni znani wrocławskim policjantom, chyba powinni zgłosić się na ochotnika jako ,,usłużni donosiciele";))
    A tak na poważnie, to nie zazdroszczę SĄSIADÓW!
    Ale z drugiej strony mieszkania Wam zawsze dopilnują, bo czujni są;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak gryzie komar?

W zeszłą niedzielę wybraliśmy się z mężem do lasu na mały spacer. Zbrzydły nam te wrocławskie ulice, dlatego postanowiliśmy się wybrać na łono natury. Naszym celem były lasy za Trzebnicą. Powiem krótko, nigdy więcej! Napadło nas stado wygłodniałych komarów i innych owadów, które miały ochotę na łyczek świeżej krwi. Oj szybko uciekaliśmy do samochodu, a okien nie otworzyliśmy do czasu, aż nie oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. W poniedziałek naliczyłam na moich nogach czternaście śladów ukąszeń, oto kilka z nich :

Majka - mały komandos.

Ok dwóch tygodni temu zauważyliśmy na uchu naszego kota małe zgrubienie  Niby nic wielkiego, ale jej ucho nie stało już prosto do góry, a lekko opadało. Zadzwoniliśmy do weterynarza po radę, co to takiego może być i czy ewentualnie powinniśmy się u niego pojawić? Lekarz zapewnił nas, że to nic takiego i lepiej będzie poczekać kilka dni i poobserwować ucho, bo gulka sama może zejść. Tak się jednak nie stało, a w czwartek tydzień temu stan ucha był już na tyle poważny, że zaczęliśmy szukać pomocy u innego weterynarza, ponieważ ten, który poradził nam przeczekać, nie miał ochoty poczekać na nas chwilę dłużej po godzinach przyjęć. Nie mieliśmy tutaj na myśli kilkugodzinnego spóźnienia, jednak mój mąż kończył pracę dosyć późno i obawialiśmy się, że zwyczajnie utnie w korku i cała wyprawa poszłaby na marne. Na szczęście we Wrocławiu jest kilka gabinetów weterynaryjnych, a jeden z nich znajduje się w bloku obok. No to poszliśmy. Pani weterynarka nie była zadowolona z tego co zobaczyła, co w

A pod stołem kot

A oto i Majka w swoim nowym łóżeczku. Pomimo małego falstartu, jakim było było obsikanie leżanki, gdy to przynieśliśmy ją ze sklepu, teraz gdy jest wyprana i ładnie pachnie, stała się dla niej miłym miejscem wypoczynku. Jako, że nasz kot większość czasu spędza na spaniu pod kuchennym stołem., teraz nie musi już leżeć na podłodze. Układa się wygodnie w łóżeczku i tyle ją widzieliśmy :-)