Przejdź do głównej zawartości

Integracja

Nie tak dawno oglądałam film "Wyjazd integracyjny" i nawet nie podejrzewałam, że w całkiem niedługim czasie sama będę uczestniczka podobnej imprezy... W ostatni piątek nasza firma zorganizowała nam imprezę integracyjną. Zniechęcona wrażeniami jakie wyniosłąm z filmu, nie bardzo miłam ochtę tam iść, ale co było robić? Jako nowy pracownik, musiałam się poświęcić... Cały ten pomysł z wyjściem najbardziej nie podobał sie mojemu mężowi. Zazdrośnik jeden kazał mi nawet jechać samochodem, co bym się nie sponiewierała. Koniec końców, pojechałam jednak tramwajem i na własne oczy zobaczyłam, jak taka impreza wygląda.
Zaraz po dotarciu na miejsce, wszyscy byliśmy miło zaskoczeni. Czekał na nas grill pełen przysmaków oraz nieograniczona ilość piwa z beczki, z czego wiele osób z rozkoszą korzystało. Równie rozkosznie było potem patrzeć na te osoby, jak się zatazczały od ściany do ściany :-) Powiem jedno. Gdyby mnie tak poniosło, jak kilka osób na tej imprezie, na pewno ze wstydu złożyłabym wymówienie i nie pokazałabym sie więcej w firmie. Alkohol ma jednak to do siebie, że bardzo skutecznie wymazuje nam pamięć więc niektórzy pewnie nawet nie wiedzą jak bardzo się zbłaźnili. I nie mówię tutaj o płci brzydkiej, a o dziewczynach właśnie. Nie ma nic gorszego, niż napalona, pijana kobieta. W takeij sytuacji jest ona gotowa na wszystko i nie straszne jej spojrzenia innych. Próbować będzie do skutku, a że mężczyzn w naszej firmie jest zdecydowana przewaga, niestrudzenie próbowała z każdym, który się napatoczył. W tej grze wszystkie chwyty były dozwolone : kręcenie pupą, ocieranie się o ofiarę, ściski i uściski, drapanie po placach, szeptanie na uszko, siadanie na kolanach, a pod koniec imprezy i kładzenie się na parkiecie (nie do końca zamierzenie, ale wiatr się zerwał;-) było jedną z technik. Nie wiem jaki był skutek wszystkich tych podchodów, ale ja miałam wielką satysfakcję z faktu, iż posiadam męża. Prawdę mówiąc to trochę jest mi żal tych dziewczyn, bo one tak naprawdę nie miały nic złego na myśli. Jednak potrzeba znalezienai partnera jest w nich tak silna, że nie cofną się przed niczym... Tylko dlaczego robia to wszystko kosztem własnej reputacji w firmie. Jak Ci się chce to idz do klubu, gdzie nikt Cię nie zna i tam prować ta swoją grę. A i prawdopodobieństwo sukcesu z nieznajomym jest większe niż z kolegą z pracy ;-) Piękny morał mi z tego wyszedł :-)

Komentarze

  1. :-)))))))))))))) Ty to masz talent do pisania. I pobiadolić potrafisz, a jak trzeba to tak napiszesz, że boki mozna zrywać posdczas czytania!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)