Jakiś czas temu na naszym osiedlu zaczęły się remonty balkonów. I muszę powiedzieć, że pomimo iż przez jakiś czas nie możemy otwierać okien z tamtej strony i mamy trochę hałasu, to remont był już konieczny. Te bloki zostały wybudowane w latach 80-tych więc ich stan pozostawia dużo do życzenia... W zeszłym tygodniu przyszła pora na nasz pion. Zaczęło się od postawienia rusztowań, potem panowie szli tak sobie od parteru, aż doszli do naszego balkonu. I tutaj zaczyna się zabawa. Wracam w poniedziałek z pracy i co zastaję? To, że na balkonie widzę dwóch mężczyzn, którzy są w trakcie rozwalania ścian nie zdziwiło mnie tak, jak widok kawałków ściany na podłodze w moim salonie. Tak, dzięki tym pracom na balkonie posypała mi się ściana wewnętrzna. No to co? Wyszłam na balkon i grzecznie pytam, "Panowie, ale jak to? I co ja mam teraz z tym zrobić?" "Pani się nie martwi. My tą ścianę skujemy i od nowa postawimy." "Ale jak? Ścianę chcą mi panowie wyburzać? W środku? W mieszkaniu?" Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mieszkanie mam świeżo po remoncie. Wszystko czyste. A oni chcą mi takie coś zrobić? Przecież bałaganu będzie z tego co nie miara! "Pani się nie martwi. To robota na pięć minut jest. Żadnego bałaganu nie będzie." I tak umówiłam się z nimi na wtorek. Coś mnie jednak tknęło i poszłam do spółdzielni zgłosić całą sprawę do działu technicznego. Dzisiaj był u mnie na oględzinach kierownik budowy i obędzie się bez rozwalania ściany. Pan zaszpachluje mi wszystko, ładnie wyrówna i będzie jak nowe :-) Oby tylko słowa dotrzymał...
Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim, z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...
Komentarze
Prześlij komentarz