Przejdź do głównej zawartości

Wakaceje, remonty i ja

Nie ma chyba nic bardziej przygnębiającego, jak rozpoczęcie nowej pracy w sezonie urlopowym... A na dodatek pracy na umowę zlecenie. Wszyscy w około rozmawiają o wyjazdach wakacyjnych, a ja nawet się nie zasatnawiam dokąd moglibyśmy pojechać, bo wiem, że najbliższy urlop to może w styczniu... Takie życie. Dobrze, że są kraje, w których słońce świeci przez cały rok, bo zdecydowanie od tzw. zimowych urlopów wolę wypoczynek na plaży w temperaturze plus 30 ;-). A do tego ocean, zimny drink, oj i znowu się rozmarzyłam. Jest jednak szansa, że w sierpniu udamy się z mężem na jakiś weekend nad jeziorkiem, tyle ich w okolicy. Wiem, że nie można porównywać tego z dwoma tygodniami pod palmami, ale lepsze to niż nic. Do tego wszystkiego w sierpniu szykują mi się jakieś trzy tygodnie zwolnienia. Jak się okazało ta moja torbiel na trzustce, to jednak nie jest taka jasna sprawa i nawet chirurg z długoletnim stażem z wrocławskiego szpitala, nie widział dotychczas takiego przypadku jak mój. Zawsze wiedziałam, że jestem wyjątkowa :-) W zeszłym tygodniu miałam wizytę u lekarza, której skutkiem jest wyznaczenie terminu operacji na początek następnego miesiąca. Nie jest to dla mnie radosna nowina, ale co zrobić... Jak trzeba to trzeba. Jeszcze do niedawna łudziłam się, że uda mi się przeżyć życie bez operacji. Nic mnie tak nie przeraża, jak świadomość przecinanej skóry i zaglądanie do środka. Krojenie i zszywanie narządów wewnętrznych, fuj :-( Chyba umrę :-((( Dla mnie samo pobieranie krwi jest zabiegiem bardzo nieprzyjemnym, a co dopiero operacja! No, ale będę się nad tym zastanawiać za jakieś trzy tygodnie. Narazie cieszę się słońcem i zbliżającym się końcem remontu w naszym mieszkaniu. Nie mogę się już doczekać efektu końcowego. Wszystko to coraz lepiej wygląda, a zwłaszcza kolory na ścianach. Pomimo niewielkiego metrażu zdecydowałam się na czerwoną ścianę w kuchni i ciemno fioletową w salonie i musze przyzanć, że wszystko to wygląda super, bo pozostałe ściany w pomieszczenaich są białe. Do tego na przedpokoju mam jasno brązowy sufit, co wygląda naprawdę dobrze przy podwieszanym oświetleniu. Zabawa zacznie sie przy kładzeniu kafelek w łazience, ponieważ tego zadania podejma się moi panowie, a mianowcie tato z mężem. Pożyjemy zobaczymy :-) Położyli już kafelki w kuchni i całkiem nieźle im to poszło. Jest więc szansa, że uda sie im ta sztuka. Niestety cały proces został wstrzymany na czas bliżej nieokreślony. Jak się okazało, wszystkie wybrane przeze mnie dekory były połamane i sklep musiał zamówić nowe. Kiedy dojdą? Zobaczymy... Teraz czekamy na ludzi od paneli. Obiecali zjawić się w tym tygodniu. Oby tylko słowa dotrzymali.

Komentarze

  1. To tak mi się wydaje, że kolory Twojego blogu są podobne do kolorów w Twoim mieszkaniu. Całkiem nieźle wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)