Przejdź do głównej zawartości

A było to tak, czyli wakacje w biegu

W pierwszej chwili chcieliśmy polecieć na Wyspy Kanarskie  bo tam zawsze jest ciepło no i nie potrzeba paszportu. Po przemyśleniu całej sprawy doszliśmy jednak do wniosku, iż mamy na tyle czasu, aby mąż wyrobił sobie nowy paszport. I tak też się stało. Teraz w okresie zimowym ludzie nie myślą tak bardzo o potrzebie wyrobienia paszportu, toteż mąż czekał niecałe dwa tygodnie, co bardzo ułatwiło nam sprawę  ale też pomogło zaoszczędzić parę złotych w portfelu, bo nie ma co ukrywać, Egipt chociaż do tanich nie należy to jest sporo tańszy od Kanarów.
I tak w środę wieczorem, podjęliśmy szybką decyzję - w samolocie zostały tylko dwa wolne miejsca, o wylocie na wiosenny urlop.
Oczywiście, jak to z nami bywa bez problemów się nie było. Nie mieliśmy na koncie całej sumy potrzebnej na tą wycieczkę, bo już wcześniej wybraliśmy część pieniędzy z myślą, że wczasy wykupimy w biurze na miejscu, a nie przez internet. Na szczęście pani dała nam czas do czwartku rano na przesłanie potrzebnych dokumentów wraz z dowodem wpłaty. I tak w czwartek rano namówiłam kolegę z pracy, aby zrobił mi przelew, a ja wręczyłam mu gotówkę do ręki. Teraz tylko czekaliśmy na potwierdzenie rezerwacji i można było lecieć :-)
Pewnie pomyślicie, no tak oni na wakacje, a Maja sama w domu zostanie...A  no nie. Już wcześniej umówiliśmy się z moją mamą, że podczas naszej nieobecność zamieszka u nas i dotrzyma towarzystwa naszemu maleństwu. O dziwo Majka, z reguły nieufna, wyjątkowo dobrze zareagowała na obecność babci i już pierwszego dnia dała się głaskać, a w nocy dziewczyny spały w jednym łóżku. No ale tutaj to mnie akurat nie dziwi, bo Majka nie przepuściłaby okazji żeby wyspać się na wygodnym łóżku zamiast gdzieś pod stołem na swoim posłaniu :-) Tak naprawdę to podczas naszej nieobecność Majka nie wyglądała na taką, co by zbyt mocno tęskniła. Ale  w zasadzie była w swoim domu,  w którym dobrze się czuje to i czemu miałoby jej być źle? Chociaż ja i tak myślę, że Majeczka tęskniła za swoją pańcią, tutaj mam siebie  na myśli :-)
W sobotę rano spakowaliśmy kilka koszulek, majtki i stroje kąpielowe. Z szafy wyciągnęliśmy klapki, a tato kupił nam maskę do nurkowania i już byliśmy gotowi do wyjazdu. Oczywiście zaopatrzyliśmy się również w medykamenty na wypadek sławnej klątwy faraona, która na szczęście nas nie dopadła :-)
Na lotnisko w Katowicach dojechaliśmy na tyle wcześnie, że do odlotu zostało nam około 4 godzin. Gdy ustawiliśmy się w kolejce po bilety zrozumieliśmy, że będą to spokojne wakacje, bo obok kilku par z dziećmi, średnia wieku na tym wyjeździe miała wynosić 50+.
cdn.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Po rozwodzie

Dawno mnie tutaj nie było... W zasdzie jestem lekko zaskoczona, że ta strona jest nadal aktywna, chociaż w internecie podobno nic nie ginie.. I tak też jest w przypadku tego bloga. Powinnam zmienić nagłówek, bo w moiom życiu ubyło jednego bohatera.  Tak to już jest, powiedziało sie A i trzeba było powiedzieć B. 1 kwietnia 2014 odbyła się sprawa rozwodowa i po około 30 minutach było po wszystkim. Swoją drogą, lepsza data na rozwód nie mogła nam się trafić. I tak bez żalu, no może z lekkim, każde poszło w swoją stronę... Czy jest lepiej? I tak i nie. Bycie singlem z odzysku ma swoje dobre strony. Niczego nie trzeba. Jak się martwisz to tylko o siebie, znowu możesz być egoistą. Przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Nie masz ochoty sprzątać, nie sprzątasz. Nie masz dla kogo gotować, mniej  czasu tracisz w kuchni. Nie zastanawiasz się co dalej, czy to napewno ten jedyny... Są jednak te gorsze strony. Bo gdy minie czas euforii. Gdy wyżyjesz się na randkach, na ...