Przejdź do głównej zawartości

Blondynka i czyszczenie plaży

Po przylocie do Marsa Alam w hali przylotów spodziewaliśmy się zobaczyć rezydenta z naszego biura, jednakże obok itaki i neckermana nikogo tam nie było. Nie przeszkodziło to jednak zaradnym Egipcjaninom we wręczeniu nam kartki,wraz z która musieliśmy się udać do "banku" w celu uiszczenia opłaty za wizę $15 od osoby. Dobry sposób znaleźli sobie na robienie pieniędzy. Taki jeden samolot, ok 180 osób, każda po 15 zielonych i biznes się kręci.
Nigdy nie zapomnę widoku strażnika, który na środku lotniska stał za swoim biurkiem z kawą i palił papierosa, jak gdyby nigdy nic. Mąż od razu poczuł się jak w raju. Brak zakazu palenia  to coś co my znamy już tylko z filmów, a oni tam mogą palić wszędzie. Kosmos jakiś. Fakt, po kilku dniach ten wszędobylski zapach papierosów zaczął mnie strasznie mulić, bo ile można?
Chociaż w samolocie był komplet, do naszego autokaru wsiadło zaledwie 10 osób. Po drodze do hotelu wysadziliśmy ludzi w trzech innych hotelach. I jak to zazwyczaj z nami bywa pojechaliśmy do naszego miejsca przeznaczenia, który znajdował się na samym końcu tej trasy, ok godziny drogi od lotniska. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wiadomość rezydenta, że spotkanie informacyjne zorganizowane mamy na 09:00 rano, a było już po 02:00. Gdy dotarliśmy do naszego pokoju, z recepcjonistą który ani razu się do nas nie uśmiechnął, a i tak daliśmy mu mały napiwek, dochodziła 04:00, zaś stan pokoju, w jakim zostaliśmy zakwaterowani był znacznie poniżej naszych oczekiwań. Najbardziej uciążliwe w tym wszystkim było jakieś takie buczenie, które dochodziło gdzieś z zewnątrz. Wyszliśmy nawet przed budynek, żeby zlokalizować źródło tego bzyka, a mąż doszedł do wniosku, że to może być maszyna do czyszczenia plaży. Tak więc odświeżyliśmy się po długiej podróży. Ja umyłam zęby wodą z kranu zamiast mineralną, kto jeszcze myśli o takich rzeczach gdy na dworze prawie świta, i położyliśmy się do łóżka aby odkryć długaśne blond włosy na jednej z poduszek. Na szczęście po obwąchaniu prześcieradeł uznaliśmy, że są zmienione, a te włosy zwyczajnie w pralni nie zeszły... I tak spałam bez poduszki. Po trzech i pół godzinach spania obudziliśmy się zwarci i gotowi na podbój Egiptu oraz na walkę o przeniesienie do innego pokoju. Na szczęście bez klątwy po umyciu zębów kranówką.
Nasz rezydent na spotkaniu nie wykazał się zbyt dużym zaangażowaniem i odesłał nas do managera recepcji, abyśmy sami rozwiązali problem z pokojem. Co było robić. Mąż wsadził mu w łapkę 10 euro, a ja biadoliłam, jak bardzo przeszkadza nam hałas z za bloku, i jak bardzo rozczarował mnie bałagan, jaki zastaliśmy w pokoju. Po podaniu ręki mężowi, manager obiecał nam pokój w innym skrzydle hotelu, tym w którym zakwaterowani byli Ruscy i kazał poczekać do 17:00. Do tego czasu wybyczyliśmy się na basenie, a o wyznaczonej godzinie do naszego pokoju zapukał boy hotelowy, który zabrał nasze bagaże do nowego pokoju. To co zobaczyliśmy w pokoju 1219 było dokładnie tym czego się spodziewaliśmy, a widok z balkonu zapierał dech w piersiach. I pomyśleć, że to wszystko tylko za 10 euro :-)

Hotel Coral Hills, Marsa el Alam

Hotel Coral Hills, Marsa el Alam

Hotel Coral Hills, Marsa el Alam

A na tym ostatnim zdjęciu, po prawej stronie na parterze był nasz stary pokój, w którym nigdy nie świeciło słońce... 

Hotel Coral Hills, Marsa el Alam

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Po rozwodzie

Dawno mnie tutaj nie było... W zasdzie jestem lekko zaskoczona, że ta strona jest nadal aktywna, chociaż w internecie podobno nic nie ginie.. I tak też jest w przypadku tego bloga. Powinnam zmienić nagłówek, bo w moiom życiu ubyło jednego bohatera.  Tak to już jest, powiedziało sie A i trzeba było powiedzieć B. 1 kwietnia 2014 odbyła się sprawa rozwodowa i po około 30 minutach było po wszystkim. Swoją drogą, lepsza data na rozwód nie mogła nam się trafić. I tak bez żalu, no może z lekkim, każde poszło w swoją stronę... Czy jest lepiej? I tak i nie. Bycie singlem z odzysku ma swoje dobre strony. Niczego nie trzeba. Jak się martwisz to tylko o siebie, znowu możesz być egoistą. Przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Nie masz ochoty sprzątać, nie sprzątasz. Nie masz dla kogo gotować, mniej  czasu tracisz w kuchni. Nie zastanawiasz się co dalej, czy to napewno ten jedyny... Są jednak te gorsze strony. Bo gdy minie czas euforii. Gdy wyżyjesz się na randkach, na ...