Tydzień po powrocie do kraju w końcu doszłam do siebie. Nie wiem dlaczego, ale przez te ostatnie dni byłam kompletnie nie do życia. Ciągle bym tylko spała. To fakt, że tutaj u nas jest inne ciśnienie, no ale żeby aż tak!? Tobiasz ma podobnie, tylko on śpi całe dnie, a po zmroku zaczyna zabawę. Teraz ma wesoło, bo nie skacze tylko po mnie, ale ma jeszcze moich rodziców;-)
Poszłam za to w zeszłym tygodniu do mojej pani doktor w celu wyjaśnienia tej mojej torbieli na trzustce. I nie wiem, która diagnoza bardziej mi się podobała. Otóż jeszcze nie mam potwierdzenia, ale wygląda na to, że mam bąblowca... Oczywiście sama nazwa też mi nic nie mówi. A bąblowiec to choroba pasożytnicza wywoływana przez tasiemce z rodzaju Echinococcus: E. granulosus i E. multilocularis, wyjątkowo E. oligarthus i E. vogeli. Taaak. Plus jest taki, że nie muszę już przestrzegac diety i alkoholu też mogę spożywać ile mi się podoba, ale z drugiej strony świadomość, że gdzieś tam we mnie coś żyje nie jest przyjemna :-( Powiem więcej, ta myśl nie daje mi spokoju... To jest obrzydliwe :-( To taki alien, fuj... Nigdy już nie zjem tatara ani metki! Bo to choroba z surowego mięsa właśnie :-( Teraz muszę zrobić tomograf w celu dokładniejszego zbadania, czy to faktycznie to, a jak diagnoza sie potwierdzi będziemy dziada truć tabletkami. Ja osobiście to już z chęcia wzięłabym te tabletki, nawet jeśli to nie jest ten bąblowiec. Tak po prostu, żeby już go tam nie było.
A z dobrych wiadomości, w tym tygodniu mam dwie rozmowy o pracę :-) Z tej okazji wybrałam się dzisiaj na zakupy, bo przecież na taką rozmowę nie można ubrać się w byle co i kupiłam sobie dwie sukienki, spodnie i bluzkę. Trzeba mieć z czego wybierać :-) Coraz bardziej mi się tutaj podoba :-)
Poszłam za to w zeszłym tygodniu do mojej pani doktor w celu wyjaśnienia tej mojej torbieli na trzustce. I nie wiem, która diagnoza bardziej mi się podobała. Otóż jeszcze nie mam potwierdzenia, ale wygląda na to, że mam bąblowca... Oczywiście sama nazwa też mi nic nie mówi. A bąblowiec to choroba pasożytnicza wywoływana przez tasiemce z rodzaju Echinococcus: E. granulosus i E. multilocularis, wyjątkowo E. oligarthus i E. vogeli. Taaak. Plus jest taki, że nie muszę już przestrzegac diety i alkoholu też mogę spożywać ile mi się podoba, ale z drugiej strony świadomość, że gdzieś tam we mnie coś żyje nie jest przyjemna :-( Powiem więcej, ta myśl nie daje mi spokoju... To jest obrzydliwe :-( To taki alien, fuj... Nigdy już nie zjem tatara ani metki! Bo to choroba z surowego mięsa właśnie :-( Teraz muszę zrobić tomograf w celu dokładniejszego zbadania, czy to faktycznie to, a jak diagnoza sie potwierdzi będziemy dziada truć tabletkami. Ja osobiście to już z chęcia wzięłabym te tabletki, nawet jeśli to nie jest ten bąblowiec. Tak po prostu, żeby już go tam nie było.
A z dobrych wiadomości, w tym tygodniu mam dwie rozmowy o pracę :-) Z tej okazji wybrałam się dzisiaj na zakupy, bo przecież na taką rozmowę nie można ubrać się w byle co i kupiłam sobie dwie sukienki, spodnie i bluzkę. Trzeba mieć z czego wybierać :-) Coraz bardziej mi się tutaj podoba :-)
Taki bąblowiec to też może być z nieumytych owoców leśnych :)
OdpowiedzUsuńTo sobie pośpicie. No odpocząć też trzeba!
OdpowiedzUsuń