Przejdź do głównej zawartości

Sobotnie wyjścia

Wybrałam się w sobotę z koleżanką do kina. Tak sobie pomyślałam, mąż w pracy na drugiej zmianie, ja sama w domu, a przy okazji mama dała mi pieniążka na małe przyjemności to dlaczego miałabym nie skorzystać. Wahałyśmy się pomiędzy jakimś westernem,  a polskim "Babie Blues", jeżeli tak to się pisze. Ostatecznie stanęło na "Hobbicie". Szczerze mówiąc nie jestem wielbicielką tego rodzaju historii, w zasadzie fantastyka wogóle mnie nie kręci, ale tutaj wyjątkowo dobre recenzje zrobiły swoje i wzbudziły moją ciekawość. Wybrałyśmy seans o 20:00, a im było później, tym mniejsza była moja ochota na wyjście. Doszło do tego, że gdy po 19:00 wychodziłam z mieszkania miałam takie odczucie, jakbym robiła coś złego... Szczerze przyznaję, że zwyczajnie zdziadziałam. Jeszcze nie tak dawno o 20:00 dopiero szykowałam się do wyjścia na imprezę, a teraz to tylko ciepłe kapcie, herbatka i do spania... No ale może tak to już jest, wraz z wiekiem człowiek bardziej ceni sobie spokój. Zwłaszcza, że ja się wyjątkowo "aktywnie" spędzałam wieczory w przeszłości. No ale teraz nie będę o tym opowiadać :-)
A wracając do kina. Czy to normalne, że trzeba zapłacić 2 złote za okulary 3D, które nie dość, że trzeba oddać po filmie to jeszcze nie koniecznie są czyste?  A przecież nie wiadomo, kto miał je przed nami na nosie. I brak gorących pączków w kinie też mnie niemiło zaskoczył. Bo ja po cichu liczyłam na paczkę takich małych, gorących, obsypanych cukrem pączuszków.  A tam tylko popcorn i tortilla... N cóż, skorzystał na tym tylko mój tyłek, nie obrastając dodatkową porcją tłuszczu.
A co do filmu to muszę powiedzieć, że dawno już nie oglądałam filmu, który tak bardzo by mi się spodobał. A ten efekt 3D po prostu niesamowity. Osobiście pierwszy raz mogłam się przekonać jakie to wrażenie i naprawdę jestem zachwycona. Kilka razy się przestraszyłam i zrobiłam unik na fotelu, gdy wydawało mi się, że zaraz uderzy we mnie piłka.  A te straszne sceny z duchem lub tym nagim stworem w jaskini, aż mi ciarki po plecach przeszły. No a potem smok otworzył oko, bo go drozd obudził i się skończyło... :-( Tak właśnie, jak się zaczęło rozkręcać, to się skończyło. Teraz trzeba czekać rok na drugą część. Mogliby puścić to wszystko w odstępie, powiedzmy miesięcznym. Bo po co tak długo to odwlekać. Ludzie i tak by poszli, a radość byłaby większa.

Komentarze

  1. Widzę, że masz niedosyt fabuły filmu i tym zachęciłaś mnie do wyjścia na ten film, ponieważ ja także nie jestem fanką tego gatunku.
    Muszę sprawdzić, kiedy grają go w Świdnicy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)