Przejdź do głównej zawartości

Imprezka

W minioną sobotę pojechaliśmy w moje rodzinne strony świętować urodziny kuzynki. Oczywiście zabraliśmy ze sobą Majkę, której droga do rodziców nie obyła się bez przerywników typu siku, kupa. Zdążyliśmy już się do tego przyzwyczaić i robi to na nas coraz mniejsze wrażenie. Niemniej na drodze z Wrocławia jest coraz więcej pamiątek pozostawionych przez naszego kota :-)
Majka za kierownicą :-)

...

Spotkanie z kuzynkami minęło nam bardzo miło. Co prawda na początku były chwile ciszy, ale już po kilku kieliszkach o ciszy nie było mowy... Jako, że było to przyjęcie kuzynki, która niedawno wyszła za mąż, punktem głównym wieczoru było oglądanie filmu z wesela. Oj, a było co oglądać i z czego się pośmiać :-) Dobrze, że my u nas nie mieliśmy kamerzysty...

Po filmie wkręcił nam się iście weselny nastrój i zaczęły się tańce-hulance, śpiew i zabawa. Była Bałkanica Piersi, Tańczyć chcę, Bujaj się i kilka innych "hitów", które niosły mnie do tańca, ale słów już dzisiaj powtórzyć nie potrafię...

A gdyby ktoś chciał sobie nastrój poprawić, polecam Wam wszystkie trzy kawałki :-)
BałkanicaTańczyć chcęBujaj się

Tak ok 24:00 wpadliśmy na pomysł wyjścia na miasto, na szczęście wujek taksówkarz nie odbierał telefonu. Oj źle mogłaby się wtedy skończyć ta noc :-) I tak nie było lekko.

Powiem szczerze, że bardzo tolerancyjnych sąsiadów mają... Gdy ok 02:00 nad ranem podjechał po nas mój tato, powiedział, że słychać nas było na całej ulicy. No ale w końcu ostrzegaliśmy : "będzie zabawa, będzie się działo..." ;-)

Za to ja po powrocie do domu niezadowolona z obecności sporej grupy pod moimi oknami zadzwoniłam na policję i choć nieskładnie, ale jednak, udało mi się wezwać patrol, aby rozproszyli towarzystwo :-) A co, nikt mi nie będzie hałasował, jak ja chcę spać :-)




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)