Przejdź do głównej zawartości

Życie we troje

Gdy patrzę na mojego nowego kota, nie mogę uwierzyć, jak bardzo różni się on a właściwie ona od Tobiasza. Tobiasz, zawsze pełen życia, skory do zabawy, zrobi wszystko, by cała uwaga skierowana była na niego. Maja, bo imię Amelka jednak do niej nie pasowało, spokojna, bojaźliwa, a jej ulubione zajęcie to spanie i mizianie po brzuszku. Decydując się na drugiego kota, obawialiśmy się, iż przysporzy nam sporo kłopotów. Mój mąż obawiał się nieprzespanych nocy, zwłaszcza wtedy, gdy idzie do pracy na poranną zmianę. Niepotrzebnie się tym wszystkim martwiliśmy, ponieważ Majka jest tak spokojnym kotem, że chwilami zastanawiamy się, czy my na prawdę mamy tego kota. Dzień mija jej głównie na spaniu. Noce zresztą też. Bardzo dużą zaletą tego kotka jest to, że nie budzi nas rano na śniadanko. Jeśli się nad tym zastanowić, ma to nawet sens, no bo w końcu przez te dwa lata w schronisku nikt nie przychodził do niej o czwartej nad ranem i nie dawał jej świeżego mięska. Tak na prawdę to słodki jest ten nasz nowy kociak. I jak już zagoją się jej rany na grzbiecie i wyleczymy uszka to będzie takim prawdziwym, milutkim, domowym kotkiem. Chociaż i teraz niczego jej nie brakuje.



Słodka, prawda? :-)

Komentarze

  1. Ta kicia imieniem Maja nie wierzy swojemu szczęściu...
    I owszem jest słodka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kicia w końcu musi odespać te 2 lata schroniska ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Po rozwodzie

Dawno mnie tutaj nie było... W zasdzie jestem lekko zaskoczona, że ta strona jest nadal aktywna, chociaż w internecie podobno nic nie ginie.. I tak też jest w przypadku tego bloga. Powinnam zmienić nagłówek, bo w moiom życiu ubyło jednego bohatera.  Tak to już jest, powiedziało sie A i trzeba było powiedzieć B. 1 kwietnia 2014 odbyła się sprawa rozwodowa i po około 30 minutach było po wszystkim. Swoją drogą, lepsza data na rozwód nie mogła nam się trafić. I tak bez żalu, no może z lekkim, każde poszło w swoją stronę... Czy jest lepiej? I tak i nie. Bycie singlem z odzysku ma swoje dobre strony. Niczego nie trzeba. Jak się martwisz to tylko o siebie, znowu możesz być egoistą. Przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Nie masz ochoty sprzątać, nie sprzątasz. Nie masz dla kogo gotować, mniej  czasu tracisz w kuchni. Nie zastanawiasz się co dalej, czy to napewno ten jedyny... Są jednak te gorsze strony. Bo gdy minie czas euforii. Gdy wyżyjesz się na randkach, na ...

Kastracja, przepuklina i wino

No to jestem. Te dwa ostatnie dni dały mi nieźle w kość, zwłaszcza wczorajszy... Kot Tobiasz Kot Tobiasz Zacznę jednak od początku. W czwartek rano zadzwoniłam do weterynarza, żeby się upewnić, że Tobiasz jest cały i zdrowy, i że jakoś przetrwał tą noc poza domem. Pani na recepcji zapewniła mnie, iż mój kot ma się świetnie. Sprawdzili czy nie ma żadnych przeciwwskazań do zabiegu i w zasadzie był już gotowy. Troszeczkę mi ulżyło, ale i tak nie mogłam się doczekać końca pracy. O 1300 pojechałam prosto do weterynarza, cała w nerwach czy aby na pewno wszystko poszło dobrze. Gdy pielęgniarka wyniosła mi mojego Potworka, był już w pełni obudzony. Na mój widok zamiauczał z radości i zaczął się przytulać do torby, a jak odsunęłam zamek od razu się do mnie przytulił. Kocha mnie ten mój kotek :-) Po powrocie do domu, Tobiasz od razu pobiegł na górę sprawdzić, czy aby na pewno jest u siebie i czy wszystko jest na swoim...