Przejdź do głównej zawartości

Błogie lenistwo :-)

Dzisiaj jest drugi z kolei dzień, kiedy nie muszę iść do pracy. Radość moja jest tym większa, że jutro też mam wolne !!! :-) Miło jest tak sobie posiedzieć w domu  i nic nie robić. I Tobiasz jest spokojniejszy, gdy ma świadomość, że nie znikam na 9 godzin. Mam takiego lenia, jak już dawno nie. No ale w końcu mi się należy :-)
Wczoraj obejrzałam "Weekend" Cezarego Pazury i muszę przyznać, że film choć dziwny to całkiem fajny. W końcu ktoś nakręcił coś innego. I dobrze. Potem chciałam się trochę odchamić i włączyłam "Śluby panieńskie". Niestety, po 5 minutach wyłączyłam, bo nie dało się tego oglądać. Po raz kolejny dowiedziono, że książka jest lepsza od filmu i gatunek nie robi tutaj żadnej różnicy.
Ugotowałam dzisiaj małemu indyka z ryżem i bardzo mu smakowało. Oczywiście wybrał większość mięska, a ryżu tylko dzióbnął, ale cieszę się, że zjadł. Chociaż prawdę mówiąc jest niewiele rzeczy, których Tobi nie je. Ooo, ale odtłuszczone mleko mu dzisiaj nie smakowało i musiałam wylać. Od tłustego nie można odpędzić. Po prostu wie, co dobre ;-) W Polsce pewnie częściej będę mu przygotowywała jedzonko, bo ceny jego karmy są dość wysokie, a ja dopiero będę szukać pracy. I tak planuję kupić mu tutaj dwie duże torby ciasteczek i zabrać ze sobą. Tutaj Royal nie jest aż taki drogi, a musi chłopak z czegoś czerpać, żeby futerko było lśniące.
A co do wyjazdu...
Mój ambity plan, aby zacząć się pakować na razie pozostaje w sferze planów. Jakoś nie mogę się do tego zabrać.  A powinnam. Duży pokój zawalony jest kartonami i już ciężko jest się tam poruszać. Najbardziej zadowolony jest Tobiasz, bo czuje się tam jak w parku rozrywki. Raz wskoczy do jednego, potem do drugiego pudła, to wywróci któryś do góry nogami i tak w kółko... Wczoraj przyszła jego klatka na drogę. Nie spodziewa się chłopak, co go czeka. Jak na razie wchodzi tam z wielką ochotą. Ciekawe jak będzie za dwa tygodnie??? Klatka jest bardzo fajna. Duża, z licznymi otworkami żeby nie było mu gorąco i nawet ma otwieraną klapę na górze, przez którą można kotka pogłaskać i specjalną miseczkę przyczepianą do kratki. Pełna kultura :-) Czekam jeszcze na smyczkę wpinaną do pasa w samochodzie. Jest to bardzo dobry sposób na podróże z kotem. Kot ma swobodę, ale nie może ganiać po całym samochodzie. Nie wiem tylko, czy smycz dojdzie na czas, bo idzie aż z Hong Kongu. Niech żyją zakupy na eBay-u ;-)
A na zakończenie opowiem jeszcze historię z piątku. Podczas pobytu w pracy poszłam do toalety i gdy przeglądałam się w lustrze zauważyłam czerwoną plamkę w okolicy szyi. Niby takie nic, ale troszeczkę swędziało... Ale nic. Wróciłam do pracy, a tak chrostka dalej siedziała mi w głowie. I mnie olśniło! Dziecko koleżanki miało styczność z ospą, a ja ostatnio u nich byłam i to w dodatku dwa razy! No pięknie, pomyślałam, ostatnie czego mi teraz potrzeba to półpasiec, ospę przechodziłam w dzieciństwie. Rozpacz moja była tym większa, że koleżanka tego właśnie popołudnia odkryła kropeczki u swojego synka, co potwierdziło tylko moje obawy :-( Ponieważ jest weekend, nie mogłam pójść do lekarza. I prawdę mówiąc mam nadzieję, że to nie jest półpasiec. Obok tej pierwszej chrostki, zrobiła się jeszcze jedna, ale chyba gdyby to było to, to chrostek byłoby więcej... Mam przynajmniej taką nadzieję. U syna koleżanki ospa rozwijała się ok dwóch tygodni, a ja za dwa tygodnie udaję się w szesnastogodzinną podróż do Polski i choroba to jest ostatnia rzecz, której mi teraz potrzeba!
Wracam do mojego leniuchowania :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)