Przejdź do głównej zawartości

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzkich linii lotniczych, których znakiem rozpoznawczym jest kolor niebieski i dźwięk trąbki zaraz po wylądowaniu.
Klient ustawił się w kolejce, a gdy przyszła jego kolej poprosił dziewczynę za ladą o wodę i drobne po czym wręczył jej banknot o nominale 5GBP. Jako iż woda kosztuje 1.1GBP dziewczyna wydała mu resztę w następujących nominałach 2, 0.50, 0.50, 0.50, 0.20, 0.20. Klient podziękował i odszedł. Po kilku sekundach wrócił jednak do lady i zażądał od dziewczyny wymiany monet na 1, gdyż ta właśnie moneta była mu potrzebna do zakupu plastikowego woreczka na płyny. Niestety uczynił to w tak nieprzyjemny sposób, że dziewczyna odmówiła mu wymiany pieniędzy. W bardzo opryskliwy sposób zaczął jej wypominać, że przecież prosił ją o drobne. Ta jednak odpowiedziała, iż owszem, ale nie sprecyzował o jakie monety mu chodziło. Na to on, tutaj cytat "Fuck off", a na odchodne pokazał jej środkowego palca. Dziewczyna nie wytrzymała, pobiegła prosić o pomoc ochronę lotniska. Niestety owy "miły" klient zdążył się oddalić... A szkoda, że go nie złapali, bo by na pewno już dzisiaj nigdzie nie poleciał. ;-)
I takie to właśnie przygody mamy w tym naszym sklepie.
Na szczęście to nie ja byłam dziewczyną biorącą udział w tej scenie...

Komentarze

  1. A tak pięknie zaczynała się ta historia...

    OdpowiedzUsuń
  2. To fakt. Ale takie życie, co pięknie się zaczyna nie zawsze pięknie się kończy...

    OdpowiedzUsuń
  3. No niby tak, ale potem znowu nadchodzi to piękne :-))) i tak to się plecie na tym świecie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)