Przejdź do głównej zawartości

Kocie brykanko

Dzień czwarty.
I tak o wczoraj piszę dzisiaj. Dlaczego? A no dlatego, że wróciłam z pracy i pozbawiona ochoty do życia położyłam się spać. Nawet Mały chyba zrozumiał, że mama nie ma ochoty na zabawę i poszedł spać.
A dzisiaj od rana znowu harce i zabawa. Ręce mam pogryzione, bo Tobiasz znalazł sobie nową rozrywkę i co rano rzuca się na mnie jak wściekły. Myślę, że jest zazdrosny, gdy rozmawiam z mężem przez telefon. Muszę się wtedy chować pod kołdrę, żeby się do mnie nie dobrał. Wbija mi wściekle pazury w rękę i gryzie jak oszalały. Nigdy tak nie miał, a teraz co rano taka akcja. Oby szybko mi przeszło, a jutro obetniemy pazurki i przynajmniej będzie mniej bolało ;-)

Zaraz znowu muszę iść do pracy. Dobrze, że jutro wolne. Prosiłam szefową, żeby dała mi jeden wielkanocny dzień wolny, no to dała piątek, bo przecież to "Wielki Piątek". Najwyraźniej Anglicy mają  inne pojecie o dniach świątecznych niż my. Teraz będę wiedziała, że jak o coś proszę to muszę dokładnie sprecyzować o co mi chodzi. No ale, nie żal mi tej Wielkanocy, bo i tak jestem sama to mogę iść do pracy, przynajmniej więcej zapłacą :-)
A dzisiaj na obiad pierogi ruskie mojej mamy, mniam :-)

Komentarze

  1. No cóż, Tobi najwyraźniej chce Ci powiedzieć, że to on powinien być dla Ciebie najwazniejszy na świecie;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Po rozwodzie

Dawno mnie tutaj nie było... W zasdzie jestem lekko zaskoczona, że ta strona jest nadal aktywna, chociaż w internecie podobno nic nie ginie.. I tak też jest w przypadku tego bloga. Powinnam zmienić nagłówek, bo w moiom życiu ubyło jednego bohatera.  Tak to już jest, powiedziało sie A i trzeba było powiedzieć B. 1 kwietnia 2014 odbyła się sprawa rozwodowa i po około 30 minutach było po wszystkim. Swoją drogą, lepsza data na rozwód nie mogła nam się trafić. I tak bez żalu, no może z lekkim, każde poszło w swoją stronę... Czy jest lepiej? I tak i nie. Bycie singlem z odzysku ma swoje dobre strony. Niczego nie trzeba. Jak się martwisz to tylko o siebie, znowu możesz być egoistą. Przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Nie masz ochoty sprzątać, nie sprzątasz. Nie masz dla kogo gotować, mniej  czasu tracisz w kuchni. Nie zastanawiasz się co dalej, czy to napewno ten jedyny... Są jednak te gorsze strony. Bo gdy minie czas euforii. Gdy wyżyjesz się na randkach, na ...

Kastracja, przepuklina i wino

No to jestem. Te dwa ostatnie dni dały mi nieźle w kość, zwłaszcza wczorajszy... Kot Tobiasz Kot Tobiasz Zacznę jednak od początku. W czwartek rano zadzwoniłam do weterynarza, żeby się upewnić, że Tobiasz jest cały i zdrowy, i że jakoś przetrwał tą noc poza domem. Pani na recepcji zapewniła mnie, iż mój kot ma się świetnie. Sprawdzili czy nie ma żadnych przeciwwskazań do zabiegu i w zasadzie był już gotowy. Troszeczkę mi ulżyło, ale i tak nie mogłam się doczekać końca pracy. O 1300 pojechałam prosto do weterynarza, cała w nerwach czy aby na pewno wszystko poszło dobrze. Gdy pielęgniarka wyniosła mi mojego Potworka, był już w pełni obudzony. Na mój widok zamiauczał z radości i zaczął się przytulać do torby, a jak odsunęłam zamek od razu się do mnie przytulił. Kocha mnie ten mój kotek :-) Po powrocie do domu, Tobiasz od razu pobiegł na górę sprawdzić, czy aby na pewno jest u siebie i czy wszystko jest na swoim...