Przejdź do głównej zawartości

Lalala, wesoło mi

Wczoraj po pracy nie wytrzymałam i skusiłam się na buteleczkę różowego winka... A dzisiaj oczywiście żałowałam, normalne ;-) Tak czasami bywa, że człowiek musi sobie trochę nastrój poprawić.

No a dzisiaj wolne miałam. Poranek rozpoczął się dla mnie wyjątkowo miło. Na razie nie będę zapeszać, ale szykuje się czas baaardzo dużych zmian :-) Nie, nie jestem w ciąży :-)
Podjęliśmy z mężem ważną decyzję, wsparli nas w niej rodzice więc ja od wtorku przystępuję do działania i jak wszystko będzie dobrze za dwa miesiące będzie po wszystkim :-)
Czasami tak jest, że trzeba się na coś zdecydować, a jedna decyzja zmienia całe nasze życie. Trzymajcie kciuki!
A co do kota to rozsmakował się dzisiaj w jogurcie wiśniowym. Dziwne z niego zwierze. Ostatnio wyrywał mi z ręki czekoladę. Rozmawiałam nawet z weterynarzem o tym jego łakomstwie i podobno to nie jest normalne, żeby kot jadł czekoladę, a wręcz przeciwnie, może mu nawet zaszkodzić. Może nasz Tobiasz jest po prostu wyjątkowy... Nie potrafi sobie odmówić niczego, co można zjeść, z gotowaną pietruszką włącznie. I żeby to głodny był albo czegoś mu brakowało. A gdzie, puszki dostaje te z wyższej pułki, żeby był zdrowy. Futerko lśni w słońcu, siły do harców mu nie brakuje. Oj i właśnie sobie przypomniałam, że muszę go na wizytę obcięcia jajeczek umówić, bo we wtorek skończy pół roku. Akurat tak przy Wielkanocy.
A ja jutro znowu do pracy, ale na 0630, to sobie pośpię troszeczkę ;-) Niby zbliża się Wielkanoc i ludzie lecą na święta do domu, ale na lotnisku jakoś nie widać wielkich tłumów. Nie narzekam oczywiście, ale spodziewaliśmy się większego oblężenia, a tymczasem stoimy pół dnia i się obijamy. Problem tylko w tym, że czas wolniej leci.


Komentarze

  1. Ciekawe po kim Tobi ma te ciągoty do czekolady ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A może on tak harcuje po tej czekoladzie i innych dziwnych smakołykach :-)
    A jajeczek szkoda - potomstwa nie będzie;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, potomstwo byłoby po nim wyjątkowo urodziwe, ale cóż, nie można mieć wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
  4. A te ciągotki do czekolady to chyba u męża podpatrzył, bo to on z naszej dwójki nie może się bez niej obyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. HY...., to może mąż wypowie się w sprawie ciągotwek Tobiego do czekolady??? :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Po rozwodzie

Dawno mnie tutaj nie było... W zasdzie jestem lekko zaskoczona, że ta strona jest nadal aktywna, chociaż w internecie podobno nic nie ginie.. I tak też jest w przypadku tego bloga. Powinnam zmienić nagłówek, bo w moiom życiu ubyło jednego bohatera.  Tak to już jest, powiedziało sie A i trzeba było powiedzieć B. 1 kwietnia 2014 odbyła się sprawa rozwodowa i po około 30 minutach było po wszystkim. Swoją drogą, lepsza data na rozwód nie mogła nam się trafić. I tak bez żalu, no może z lekkim, każde poszło w swoją stronę... Czy jest lepiej? I tak i nie. Bycie singlem z odzysku ma swoje dobre strony. Niczego nie trzeba. Jak się martwisz to tylko o siebie, znowu możesz być egoistą. Przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Nie masz ochoty sprzątać, nie sprzątasz. Nie masz dla kogo gotować, mniej  czasu tracisz w kuchni. Nie zastanawiasz się co dalej, czy to napewno ten jedyny... Są jednak te gorsze strony. Bo gdy minie czas euforii. Gdy wyżyjesz się na randkach, na ...