Przejdź do głównej zawartości

Dorosłość...


Wolne, wolne i po wolnym...Też tak macie, że nie możecie się doczekać wolnego, a potem jak już nadejdą te wolne dni to mijają nie wiadomo kiedy? Ja właśnie doświadczyłam tego nieprzyjemnego uczucia.
Wczorajszy dzień poświeciłam na sprzątanie. Tak to jest człowiek cały tydzień pracuje, a jak nadejdzie wolne to trzeba posprzątać w domu, takie normalne sprawy, kurze, odkurzanie, mopowanie. Do tego zakupy, obiad, no i zastał mnie wieczór. Wieczorkiem zrobiłam na kolację bajgle z żółtym serkiem i sałatą, pychotka. Na jedynce leciał film "Randka w ciemno",no i nie ukrywam, rozmarzyłam się troszeczkę. Przez chwilę nawet zapomniałam gdzie mieszkamy. Większość scen tego filmu była kręcona we Wrocławiu, a ja mam ogromny sentyment do tego miasta, zwłaszcza do Wrocławskiego rynku. Wzięło mi się to z czasów studenckich, ale o tym więcej może kiedyś przy okazji :-)
Dzisiaj trochę zaspaliśmy, wszyscy Tobi też. Ale każdemu się od czasu do czasu należy trochę lenistwa. No a potem, obiad, ciasto, krótka drzemka i jutro znowu trzeba iść do pracy. Ajajaj... Nie lubię, no ale rachunki trzeba z czegoś płacić. Dorosłość jest uciążliwa.
Czasami tęsknię za czasami, gdy weekend oznaczał dla mnie spotkanie ze znajomymi, wyjście do pubu. Teraz weekend to odrobina lenistwa i nadgonienie zaległości w prowadzeniu domu.
Mój mąż chcąc mi trochę ulżyć, zaproponował wczoraj żebyśmy przez rok nie odkurzali... Nie wiem czy przystać na jego propozycję ;-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak gryzie komar?

W zeszłą niedzielę wybraliśmy się z mężem do lasu na mały spacer. Zbrzydły nam te wrocławskie ulice, dlatego postanowiliśmy się wybrać na łono natury. Naszym celem były lasy za Trzebnicą. Powiem krótko, nigdy więcej! Napadło nas stado wygłodniałych komarów i innych owadów, które miały ochotę na łyczek świeżej krwi. Oj szybko uciekaliśmy do samochodu, a okien nie otworzyliśmy do czasu, aż nie oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. W poniedziałek naliczyłam na moich nogach czternaście śladów ukąszeń, oto kilka z nich :

Majka - mały komandos.

Ok dwóch tygodni temu zauważyliśmy na uchu naszego kota małe zgrubienie  Niby nic wielkiego, ale jej ucho nie stało już prosto do góry, a lekko opadało. Zadzwoniliśmy do weterynarza po radę, co to takiego może być i czy ewentualnie powinniśmy się u niego pojawić? Lekarz zapewnił nas, że to nic takiego i lepiej będzie poczekać kilka dni i poobserwować ucho, bo gulka sama może zejść. Tak się jednak nie stało, a w czwartek tydzień temu stan ucha był już na tyle poważny, że zaczęliśmy szukać pomocy u innego weterynarza, ponieważ ten, który poradził nam przeczekać, nie miał ochoty poczekać na nas chwilę dłużej po godzinach przyjęć. Nie mieliśmy tutaj na myśli kilkugodzinnego spóźnienia, jednak mój mąż kończył pracę dosyć późno i obawialiśmy się, że zwyczajnie utnie w korku i cała wyprawa poszłaby na marne. Na szczęście we Wrocławiu jest kilka gabinetów weterynaryjnych, a jeden z nich znajduje się w bloku obok. No to poszliśmy. Pani weterynarka nie była zadowolona z tego co zobaczyła, co w

A pod stołem kot

A oto i Majka w swoim nowym łóżeczku. Pomimo małego falstartu, jakim było było obsikanie leżanki, gdy to przynieśliśmy ją ze sklepu, teraz gdy jest wyprana i ładnie pachnie, stała się dla niej miłym miejscem wypoczynku. Jako, że nasz kot większość czasu spędza na spaniu pod kuchennym stołem., teraz nie musi już leżeć na podłodze. Układa się wygodnie w łóżeczku i tyle ją widzieliśmy :-)