Przejdź do głównej zawartości

Ludzkie uprzejmosci


Dzień dobry!!!
Czy macie czasami wrazenie, ze ludzie oczekuja od innych specjalnego traktowania tylko dlatego, ze wstali z lozka wczesniej niz zazwyczaj? Tak sie sklada, za pracuje na lotnisku, a moj sklep otwiera sie o 5 rano. Jak latwo mozna obliczyc, zaczynam swoj dzien o 3:00 w nocy, bo porankiem tego nie mozna nazwac. O 4:30 jestem juz na lotnisku i pierwsze co mnie wita to tlum ludzi w drodze na wakacje. Nie to zebym byla zazdrosna, juz sie przyzwyczailam... Po ponad trzech latach kazdy by sie przyzwyczail. No i wracajac do tematu. Wchodze do sklepua tam ludzie siedzacy przy stolikach z kanapkami z domu, ze sklepu obok, polowa z nich spi, no bo przeciez to wszystko go lotnisko i nie wazne przy ktorym stoliku usiade.... Wiec najpierw sprzatam smieci, ktore nawet nie powinny tam sie znalezc. Potam odpowiadam na "sto" pytan, gdzie toaleta, czy moge rozmienic pieniadze, skad odlatuje rajaner albo czy kawe moga... A ja nawet jeszcze kasy nie wyciagnelam!!! Zgroza:-/ Gdy wybija 5:00 i jestemmgotowa zeby otworzy ten moj stragan, nie wazne jest to w jak dobrym jestem nastroju, kilkoro pierwszych klientow skutecznie zmienia to o 180 stopni. A tylko staram sie byc mila... Mowie do takiego osobnika grzecznie, "good morning", gdyz tak sie na wyspach przyjelo. A on nic, nawet na mnie nie spojzy. Powie tylko "coffee". No to ja znowu, grzecznie, a jaka ta kawke, czarna z mleczkiem, a moze latte? Do tego prosze, dziekuje, kawe podam z boku itd, itp. A tu nic w odpowiedzi nie pada. No i po co sie starac??? Albo stanie taki jeden i ziewa i ziewa i przestac nie moze, a to juz 7:00. A co, ze mi to sie niby nie chce ziewac? Tylko, ze mi nie wypada, bo to jest zle odbierane... I gdyby to bylo tylko raz, ale tutaj kazdy poranek jest taki sam, a ludzie z rana sa wyjatkowo nieprzyjemni. No, od razu mi lepiej:-) czasami trzeba sie wyzalic:-).
Młlego dnia!!!
Oby zaczal sie Wam lepiej niz mi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak gryzie komar?

W zeszłą niedzielę wybraliśmy się z mężem do lasu na mały spacer. Zbrzydły nam te wrocławskie ulice, dlatego postanowiliśmy się wybrać na łono natury. Naszym celem były lasy za Trzebnicą. Powiem krótko, nigdy więcej! Napadło nas stado wygłodniałych komarów i innych owadów, które miały ochotę na łyczek świeżej krwi. Oj szybko uciekaliśmy do samochodu, a okien nie otworzyliśmy do czasu, aż nie oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. W poniedziałek naliczyłam na moich nogach czternaście śladów ukąszeń, oto kilka z nich :

Majka - mały komandos.

Ok dwóch tygodni temu zauważyliśmy na uchu naszego kota małe zgrubienie  Niby nic wielkiego, ale jej ucho nie stało już prosto do góry, a lekko opadało. Zadzwoniliśmy do weterynarza po radę, co to takiego może być i czy ewentualnie powinniśmy się u niego pojawić? Lekarz zapewnił nas, że to nic takiego i lepiej będzie poczekać kilka dni i poobserwować ucho, bo gulka sama może zejść. Tak się jednak nie stało, a w czwartek tydzień temu stan ucha był już na tyle poważny, że zaczęliśmy szukać pomocy u innego weterynarza, ponieważ ten, który poradził nam przeczekać, nie miał ochoty poczekać na nas chwilę dłużej po godzinach przyjęć. Nie mieliśmy tutaj na myśli kilkugodzinnego spóźnienia, jednak mój mąż kończył pracę dosyć późno i obawialiśmy się, że zwyczajnie utnie w korku i cała wyprawa poszłaby na marne. Na szczęście we Wrocławiu jest kilka gabinetów weterynaryjnych, a jeden z nich znajduje się w bloku obok. No to poszliśmy. Pani weterynarka nie była zadowolona z tego co zobaczyła, co w

A pod stołem kot

A oto i Majka w swoim nowym łóżeczku. Pomimo małego falstartu, jakim było było obsikanie leżanki, gdy to przynieśliśmy ją ze sklepu, teraz gdy jest wyprana i ładnie pachnie, stała się dla niej miłym miejscem wypoczynku. Jako, że nasz kot większość czasu spędza na spaniu pod kuchennym stołem., teraz nie musi już leżeć na podłodze. Układa się wygodnie w łóżeczku i tyle ją widzieliśmy :-)