Przejdź do głównej zawartości

Kryzys we Włoszech


I po raz kolejny zaczęłam swój dzień o 3 w nocy. Najgorsze jest to, że jak zaczyna mi dzwonic budzik to potrzebuję się chwilę zastanowic nad tym co wydaje ten okropny halas. Jak już wiem, że to budzik to mąż mój jest dawno obudzony, no i sasiedzi pewnie też.
Dzisiaj na lotnisku cisza i spokój, a co za tym idzie i u mnie niewiele się dzieje. Nie narzekam, przynajmniej mam czas na pisanie:-) Pogoda znowu sie nie popisała, zimno i pada mżawka , nic się nie chce. Oj zazdroszcze wszystkim tym, co jeszcze w łóżkach leżą...
Zastanawia mnie, dlaczego w telewizji ciągle się słyszy o kryzysie we Włoszech, a tutaj na lotnisko sami Italiano. Nie rozumiem tego zjawiska. A Anglia wcale tania nie jest. Nawet jeżeli przylecisz weekend pozwiedzac Londyn to i tak musisz być finansowo przygotowany na taki wyjazd. Do tego oni wcale nie oszczędzają, tu kawka, tam cos do jedzenia, walizki pełne pamiatek. Może nie warto wierzyc w to co mówią w telewizji???
A tak przy okazji wiary, dzisiaj jeden mily pan powiedzial mi, ze nie jestem prawdziwa. Widząc zaskoczenie na mojej twarzy powtórzył "Tak ty jesteś nieprawdziwa, ja też nie jestem prawdziwy i ci wszyscy ludzie też nie istnieją. Wszystko to jest wymyślone. I istnieją na to niezliczone dowody." Chwile po tym jak odszedł na terminalu pojawil sie balon w kształcie lalki z takiego serialu rysunkowego, którego tytulu nie mogę sobie przypomnieć, no ale głowa tego balona byla w kształcie piłki do rugby. Dziwne, dziwne... Przez chwilę nawet uwierzyłam, że to mi sie wszystko wydaje;-)

Taki balon!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Po dłuższej przerwie...

Zaczynając pisać tego bloga kilka lat temu, obiecałam sobie, że nie będzie to kolejna z tych rzeczy, za którą się zabrałam i zostawiłam… Tak zawsze było ze wszystkim,  z nauką hiszpańskiego, z jazdą na koniu, ze studiowaniem architektury wnętrz, a nawet lataniem. Tak bo jako tzw., cabin crew też pracowałam.. :) Niestety, tak jak wcześniej, tak i teraz mi nie wyszło. Brakuje mi trochę tego pisania. Z jednej strony przelewanie swoich myśli na ekran jest formą psychoterapii. Z drugiej strony wiem, że czytają to osoby, które znam i nie o wszystkim szczerze mogłabym pisać. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki. Dzisiaj wszyscy piszą blogi, o sobie, o dzieciach, o gotowaniu, majsterkowaniu i tak można wymieniać w nieskończoność. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musimy ogłosić na fb, bo bez tego jaki jest sens wyjazdu na wakacje, jeżeli w hotelu akurat nie ma internetu i nie możemy od razu wrzucić zdjęcia z lotniska, hotelu. Zdjęcia tego, co podali nam na kolację i kolorowego drinka, którego z...

Historia pewnego poranka

W ten piątkowy poranek pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna. Na dworze dawało się odczuć chłód, a krajobraz skąpany był w białej jak mleko mgle, przez którą ciężko było cokolwiek dojrzeć na odległość dalszą niż trzy metry . Ludzie, którzy musieli opuścić swoje cieple łóżka byli tego dnia wyjątkowo ospali, a wielu z nich cierpiało na ból głowy związany i ogólne rozdrażnienie. Około godziny 8:00  do sklepu na lotnisku niedaleko stolicy zamieszkałej przez królową Elżbietę przyszedł klient. Taki zwykły mieszkaniec Wysp. Pan w średnim wieku, niewyróżniający się urodą ani niczym innym.  I niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyż do sklepu  przychodziło wiele osób. Jedni kupowali kawę, inni ciastka, byli również zwolennicy zimnych napoi takich jak cola czy woda mineralna. Obsługa w tym sklepie słynęła ze swej życzliwości, otwartości i chęci pomocy zbłąkanym pasażerom tanich irlandzk...

Z pamiętnika Majki

"Ostatnio przypomniałam sobie coś, co musiałam robić gdy byłam jeszcze małym kotem, a mianowicie.... ...wyparzyłam tą czerwoną wstążkę zwisająca z kuchennego krzesła... ...I postanowiłam bliżej zbadać całą tą sprawę... ... w razie gdybym z dołu nie mogła dopatrzeć się wszystkiego, wspięłam się wyżej... ... o i ściągnęłam wstążkę na podłogę... ... przypomniałam sobie nawet, jak łapie się myszki...  ... no ale przecież nie jestem już kociakiem, co to może biegać bez końca... ...chwila biegania i hyc na kanapę... ... najpierw szybki prysznic...  ... potem chwila dla paparazzi, cóż w końcu jestem gwiazdą... ... a na koniec to, co lubię najbardziej :-)